poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 26

Przypomnienie:
Całuję jeszcze raz jej usta, lubiąc po prostu ich słodki smak. To nie jest tak, że kocham dwie osoby. Kocham Carmen, do May nic nie czuję, ale jest kimś do kogo chcę wracać. Jest tajemnicą, którą chcę odkryć. Odkryć i chronić...
- Popełniam kolejne głupstwo.
Szepcze do siebie, co udaje mi się usłyszeć. Jednak to ja jestem tym, który będzie żałować. Wiem, że będę żałować. Ale nie powstrzymam tego, nie zrobię tego, bo potrzebuję wracać do jej słodkich ust... Nawet jeżeli nigdy jej nie pokocham.

Odrywamy się od siebie i czuję jego płytki oddech na policzkach. Na co właściwie się zgodziłam ? W pomieszczeniu rozbrzmiewa melodia i podskakuję przestraszona. Rozglądam się nerwowo w poszukiwaniu źródła dźwięku, a kiedy nic nie znajduję, zaczynam naprawdę mieć złe przeczucia.
- Muszę odebrać. Spotkamy się na dolę w restauracji.
Pokazuje mi telefon i wychodzi. Oh.. to tylko telefon. Telefon głupia. Nic strasznego. Telefon.. Gdybyś miała wiedziałabyś co to. Właściwie to miałam, ale nie pamiętam co się z nim stało. Prawdopodobnie miało to związek z Marcelem... nie pamiętam. Minęło sporo lat.

***
- Na czym to będzie polegać ?
Zadaję pytanie, które nurtuje mnie od dłuższego czasu i przygryzam koniec języka.
- Nie wiem, naprawdę nie wiem. Małymi kroczkami sprowadzimy cię na ziemię May.
Wkłada widelec z nadzianym kurczakiem do ust i zaczyna powoli przeżuwać. Przypatruję mu się chwilę, po czym spuszczam wzrok.
- Nie smakuje ci ?
Spoglądam na swój talerz i przeczę głową. Mam dokładnie to samo co on tylko... w prawie nienaruszonej wersji. Jest dobre, ale moje myśli pozbawiają mnie apetytu. Nie chcę tego układu, czy czymkolwiek to jest. Boję się tego. Z minuty na minutę mam co raz więcej wątpliwości i mniej odwagi, by z tego zrezygnować. Próbuję złożyć w głowie zdanie, powiedzieć w delikatny sposób, że chcę się wycofać, ale nie udaje mi się to. Jestem  tchórzem. Nabijam na widelec mięso i gryząc je kilka razy przełykam.
- Masz wątpliwości ?
Patrzę na niego i kiwam głową w potwierdzeniu.
- Mówiłem, że nie możesz o tym myśleć. Czasem jest to najgłupsza rzecz jaką robią ludzie May.
Spogląda w moje oczy i obniża głos do łagodnej melodii.
- Myślą o rzeczach, które wcale nie potrzebują ich uwagi. Zaczynają dostrzegać co raz więcej i to prowadzi do problemów. Nie zawsze trzeba myśleć, czasem decyzje podjęte w pierwszych sekundach okazują się tymi najlepszymi. Po porostu nie myśl, nie zrobię niczego, na co nie wyrazisz zgody.
Zaczynam myśleć nad jego słowami i chociaż chcę, by mnie uspokoiły to nie działa.
- Czego tak naprawdę chcesz May ?
- Chcę, by strach mógł wyjść i nie wracał już.
Szepcze cicho. Nie boję się go.
- Obiecuję sprawić, by tak się stało.
Boje się go, ale przyzwyczaiłam się do tego, że jest. Nawet jeżeli nie chcę, on jest. Nabijam kawałek pomidora na widelec i rozgryzając na mniejsze kawałki połykam. Dokładnie to samo robię z pozostałą częścią dania. Oboje zjadamy swój posiłek w milczeniu. Może nie tylko ja czuję się w tej sytuacji obco.
- Zabrałaś wszystko z pokoju ?
Nie miałam nic prócz swoich ubrań, których nawet nie zdejmowałam jedynie trampki, ale mam je na nogach...co miałabym zabierać ? Kiwam na potwierdzenie.
- W takim razie wymelduję nas i zawiozę cię do twojego mieszkania. Będę na recepcji.
Wstaje z miejsca, zasuwając krzesło i ślad po nim zanika... tak samo, jak moja siła w ostatnich dniach....
________________________________________________________________
________________________
(Zayn)
 


- Przyjadę dzisiaj po ciebie do pracy. Zabiorę cię gdzieś.
- Gdzie ?
- Gdzieś, chyba musisz mnie trochę poznać.
Spoglądam na jej drobną osobę, wymuszając uśmiech. W poplątanych włosach wygląda dość niewinnie, jest osobą, która nigdy nie pasowała i nie będzie pasować do mojego świata. May jest zbyt niewinna i roztargniona, za bardzo skrzywdzona, by choć przez pięć minut posmakować mojego życia. Wciągnęliby ją od razu i zjedli żywcem, nie dając nawet mrugnąć okiem. Może być odskocznią, tymczasowym hobby, ale nikim ważnym dla ludzi jak ja. Nie uważam jej za gorszą, uważam ją za zbyt słabą. Zwyczajnie nie chcę, aby kiedykolwiek stała się jej krzywda. Chcę ją tylko naprawić, a później odejść. Nie jest dla mnie. Intrygująca, ale nie dla mnie. Trzaska drzwiami, a kiedy widzę jak znika za drzwiami odjeżdżam, włączając się do ruchu. Carmen... prostuję rękę, a później zginam ją w łokciu, spoglądając na zegarek. Za dziesięć jedenasta. Przecieram twarz dłońmi i wzdycham cicho. Za pięć czternasta wylatuje do Misigen. Kurwa.. nie chcę, by tam leciała. Zatrzymuję się na czerwonym świetle, spoglądając na miejsce pasażera. Kilka minut temu zajmowała je May. Mam tydzień na naprawienie jej. O ile nie zepsuję wszystkiego dzisiaj. Później ona znika, a ja szykuję się do poślubienia Carmen. Jezu... kim ja kurwa jestem...
________________________________________________________________
______________________
 

- Mayer, możemy porozmawiać ?
Idę za szefem do jego biura, wymyślając milion powodów dla których mnie chce. Przysiadam na krześle przed jego biurkiem, kiedy on zajmuje miejsce dokładnie za nim.
- Mamy problem...
Drapie się po trochę za długiej brodzie i wbija swoje oczy we mnie.
- Tańczyłaś kiedyś na rurze mam rację ?
Dlaczego on.. po co.. skąd to wie ? Kiwam głową, a jego zdenerwowanie się pogłębia. Boże...
- Jeżeli zatańczysz tego wieczoru jeden taniec, zerwę twoją dotychczasową umowę i zatrudnię cię na stałe oraz dużo zapłacę za dzisiaj. Gość specjalny, nie mam żadnych doświadczonych tancerek, nie mam w ogóle tancerek. Ale jest zbyt ważny bym mu odmówił. Przyjmij moją ofertę i zatańcz dla niego dziesięcio minutowy taniec, a zapłacę ci tysiąc funtów.
Tysiąc funtów ? Za dziesięć minut tańca ? Jezu.... mogłabym za to odbić się od dna.
- Jeżeli nikt mnie nie dotknie, zrobię to.
- Sophia przygotuje ci małą scenę i podstawie ochroniarza, tylko proszę zrób to najlepiej jak umiesz.
Kiwam w zgodzie. 10 minut, tysiąc funtów, stała praca i na dzisiejszy wieczór zapewnioną mam nietykalność. Wytrzymam to... tylko ten jeden raz.

***
- Puść ją !
Moje ciało zostaje uniesione, a później zaciągnięte brutalnie do windy.
- Co ty tam kurwa robiłaś May?!
Strach miażdży mi płuca. Próbuję udzielić odpowiedzi Zynowi, ale nie umiem. Wystraszył mnie śmiertelnie, kiedy wtargnął na scenę krzycząc i siłą wyprowadził z klubu.
- Celowo zwolniłem cię z firmy, byś przestała to robić, a ty co ? Widzę cię dziś na scenie tańczącą ! Tak nie pozbędziesz się przeszłości May !
- Ty mnie zwolniłeś ?
Nie pan Vancse ? On.
Zaczynam płakać, widząc w nim kogoś innego, niż osobę za jaką go uważałam.
- Wiesz co, by teraz ze mną było gdybym nie znalazła następnego dnia tej pracy ? Prawdopodobnie leżała bym już nie żywa. Nie zrobiłam nic złego, starałam się, a ty w celu.. niby pomocy skazałeś mnie na śmierć.
Mój głos jest piskliwy, a po policzkach ściekają łzy.
- Ani razu nie pomyślałam, że to ty... Zaufałam ci. Wiedziałeś, że potrzebowałam pracy.
- May uspokój się.
Przyciąga mnie do siebie mimo mojej szarpaniny.
- Posłuchaj mnie. Pracujesz w barze mojego dłużnika. To ja tamtego dnia przed restauracją nasłałem na ciebie faceta z ulotką w sprawie pracy. Nie zostawiłbym cię na lodzie. Nie jestem potworem May. Po za tym praca z nieba od tak nie spada.
- Nie chcę tego słuchać.
- Ale będziesz słuchać.
Otacza mnie ciaśniej ramieniem i wciska na moje usta pocałunek.
-  Czemu tam tańczyłaś ?
- To tylko j.jeden taniec.
Szloch wydobywa się z moich ust, a kiedy próbuję się uwolnić, obejmuje mnie żelaznym uściskiem.
- Czemu to zrobiłaś ?
- O.on mnie poprosił, zapłaci, a ja potrzebuję pieniędzy.
- Kto cię poprosił ?
- Mój szef.
Kiwa głową w zrozumieniu, a zaraz po tym zaciska mocno szczękę. Wyprowadza mnie z windy i prowadzi na zewnątrz. Mam na sobie swój służbowy strój i chyba straciłam pracę po scenie jaką Zayn urządził. Zatrzymujemy się pod jego samochodem, do którego każe mi wsiąść, zatrzaskuje za mną drzwi i opiera się o maskę. Widzę jego plecy zakryte czarną marynarką i dłonie, które zaciskają się w pięść, spoczywając po obu stronach jego ciała. Rozważam nad tym, by wysiąść i spróbować coś powiedzieć, ale uprzedza mnie i wsiada.
- Muszę iść porozmawiać z twoim szefem. Ty tu zostajesz May i nie waż się wychodzić. Wrócę za pięć minut.
Po nim zostaje tylko zapach, a ja nie wiedzieć czemu znowu zaczynam płakać...
_____________________________________________________________________________________________

 
Następny rozdział będzie we wtorek lub środę :D
I mam nadzieję, że będzie długi.
Nasza May troszkę roztargniona, nie boi się, boi się Zayna.
No i wyszło skąd ta praca...
 Miłego dnia :D
 
/Loveyoursmile
 

15 komentarzy:

  1. Pierwsza!!! :D
    a co do rozdzialu, jest super jak zreszta poprzednie ;* czekamy na nowy, oby byl jak najszybciej

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej Zayn jest strasznie samolubny a May latwowierna ale to moja ocena ciekawe co zrobi zayn z szefem May kocham twoje cudowne rozdziały do następnego

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne *.* Ale się stęskniłam! :) Uwielbiam to opowiadanie <3 Biedna May... Szkoda mi jej. A co jak Malik przyjdzie do jej domu? :o Jest aż taki głupi, że nie zauważył jej... ubogiego życia?! Ciekawe czy powie Carmen o Mayer ;-; Zayn Niewierny Ślepy Malik xD Czekam na kolejny rozdział ;)) Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. boże świetny rozdział <3
    nie mogę nic więcej napisać bo się śpieszę ale rozdział cudowny, wspaniały jak zawszę <3
    czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aww wreszcie nowy rozdział tak się za tym stęskniłam *.*
    Domyślałam się, że to Zayn miał coś wspólnego z zwolnieniem jej z pracy i z obecną posadą. Widać, że chciał jej pomóc, ale zrobił to w dość samolubny sposób, mógł być na nią zły, ale potrzebowała tych pieniędzy. Jestem ciekawa po co Zayn wrócił tam.. Jakaś bójka? :D Czekam na nn :) Pozdrawiam :*

    http://effective-zaynmalik-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. wtf Zayn zdradziecka świnio przystojna piękna idealna ale zdradziecka chce zabawić się z May mając narzeczona i bezczelnie wmawia sobie i jej ze to ma ja z czegoś wyleczyć pomoc czy co on tam jeszcze sobie ubzdurał a prawda jest taka lecisz na nią panie Malik bardziej niż Ci się wydaje i cholera zakochasz się w niej ( mam nadzieje oczywiście ) i do cholery przecież powiedziała mu ze urządził ja tak jej chłopak -psychiczny idiota- a pan rzadziciel jeszcze wysyła ja do mieszkania w którym biedna May przechodzi tak koszmar ja już nic nie kumam no ale ok i z ta praca przecież dobrze wie ze potrzebne są jej pieniądze no bo z czego ma żyć nawet nie ma się w co ubrać gdzie on ma oczy w dupie czy co...ja pierdziele ale emocje normalnie i już z tego wszystkiego nawet nie wiem co mam więcej napisać bo polowe zapomniałam haha i kurde nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;d jesteś niesamowita uwielbiam Ciebie i to opowiadanie ;-) pzdr Kinga

    OdpowiedzUsuń
  7. W co ten Zyan pogrywa? Nie można grać na dwa fronty, a gdyby May była dla niego TYLKO przyjaciółką to by jej NIE całował.
    Ja wiedziałam, że to on załatwił jej pracę :3. Ale o co chodzi jej szefowi (dłużnikowi Zyan'a), dla kogo był taniec? Za dużo pytań, a za mało odpowiedzi.
    Weny życzę :*
    I udanego dnia ;)
    ~ Joanna O.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiemy już trochę o Zayn'ie, ale mi się wydaje, że to ciągle nic:o


    Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zayn chce ja zmienić ale dlaczego??? może to on jej kiedyś zrobil jakas krzywdę ze się tak boi? nie nie możliwe przezciez ten facet już siedzi w wiezieniu.
    wiec czemu on az tak pragnie jej pomoc?
    ma az tak dobre serce? hmmmm ciekawe....
    okey. weny zycze bo ten rozdzial jest swietny! :)
    @ZaynakaPirate nie chciało mi się logować xD

    OdpowiedzUsuń
  10. hej:)
    Jeszcze raz witaj, dobrze cię czytać:)
    No właśnie do cholery, kim jest Zayn??? Jak on może nazywać May odskocznią, hobby?! No nieźle Carmen wyjeżdża na tydzień, on będzie zabawiał się kosztem May... On twierdzi, że chcę ją naprawić, pomóc, a ja myślę, że on ją bardziej skrzywdzi .. No chyba, że ...niezłe jaja by były generalnie, gdyby przez te dni poznał lepiej May i się w niej faktycznie zakochał... Generalnie zapowiada się niezły tydzień!
    Absolutnie nie pochwalam jego zachowania wobec kobiet. Z jednej strony jest zazdrosny o jakiegoś faceta z którym ma spotkać się Carmen, a z drugiej za plecami zadaje się z May...
    Ale to zagmatwane wszystko jest. Ha wiedziałam, normalnie wiedziałam, że to Zayn załatwił jej tę pracę w tym barze! Jego reakcja na jej taniec..Woah, takiego czegoś się nie spodziewałam. Jego stosunek do niej jest bardzo intrygujący i mało zrozumiały. W tym momencie boję się o szefa May...
    Ciekawe gdzie Zayn zabiera May w celu poznania się??? Rozdział wyszedł ci bardziej niż zajebiście. Dziękuję ci, że tak piszesz, a ja i inni możemy czytać takie cuda:) Masz wielki dar do pisania.
    Moja ciekawość jak to wszystko się potoczy wzrasta z każdym rozdziałem. Zaraz rozsadzą mnie emocje!
    Powodzenia przy pisaniu kolejnego rozdziału. Buziaki Xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurde Zayn! Ogarnij swoje hormony facet!
    Niby nic do niej nie czuje, ale no... ergh! Przyjaciółka? Kto całuje swoją przyjaciółkę?! Kurde... Czekam na następny z niecierpliwością <3 Ten świetny jak zawsze <3 Do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział. May taka pogubiona. Kurde, mam nadzieję, że Zayn nie zrobi wielkiej awantury szefowi May. I kurde nie rozumiem Zayna, kocha Carmen a "pomaga" Mayer....
    Do następnego <3
    @lovju69

    OdpowiedzUsuń