piątek, 10 października 2014

Rozdział 33

Zimny wiatr smaga moje policzki, kiedy wchodzę po schodach. Budynek został pozbawiony okien na klatce przez ulicznych łobuzów, którzy niegdyś urzędowali stale na ostatnim piętrze. Jeszcze wtedy Marcel jako tako się trzymał. Mogłam liczyć na interwencje z jego strony, gdybym rzeczywiście jej potrzebowała. Miał prace, a jego alkoholizm nie osiągał jeszcze tego wysokiego stadium. Później prace stracił, a wszystko z tym zaczęło się zmieniać. Szarpię za klamkę, która nie chce ustąpić i wkładam dużo siły, by w końcu drzwi się otworzyły. Wydają przeciągłe skrzypnięcie, a później na zgrzybiałe linoleum wypada śrubka od zawiasu. Ignoruję ją i wchodzę do mieszkania, ostrożnie zamykając za sobą drzwi. Smród papierosów i taniego alkoholu od razu uderza w moje nozdrza, skutecznie je drażniąc. Ten kto mówi, że alkohol nie ma zapachu jest głupi. Wykrzywiam usta w obrzydzeniu i cicho przechodzę do salonu. Po moim "chłopaku" nie ma śladu. Cicho drepcze do sypialni i żałuję, tego ruchu.
- Jak się z nim bawiłaś ?
Marcel odwraca się od okna w moją stronę.
- Odpowiedz kurwa ! Jak się z nim bawiłaś ?!
Kulę się w miejscu i ciężko przełykam ślinę. Serce bije mi mocno i boję się, że jeżeli stanie z wysiłku, to nie zabije już nigdy więcej. Obracam się i zamierzam uciec, jednak zostaję uprzedzona. Duże dłonie dociskają drewnianą płytę z ogromną siłą, aż trzaska z głośnym hukiem przede mną.
- Nauczę cię mówić i kurwa odpowiadać.
Obraca mnie i mocno pcha na zamknięte drzwi. Jęczę, kiedy w płucach przez chwilę brakuje mi powietrza, a nie jestem zdolna by je pochwycić, przez ból spowodowany zderzeniem.
- Kim jest ten facet ?
Pochyla się nisko, aż moją twarz owiewa jego oddech. Jest czysty.
- Mów !
Ściska mój podbródek, po czym z siłą odrzuca go w drugą stronę.
- T-to j-jest.. o-on.. m-mó-j-j zna-a-jomy.
Kłamię. Jąkam się okropnie, co tylko pobudza nerwy Marcela. Trzęsę się, a wszystko co jadłam rano zbiera się w moim przełyku.
- Imię ?
Zaciskam oczy i wiążę usta.
- Odpowiadaj !
Uderza dłonią w ścianę obok mojej twarzy, czuję chłodny powiew na policzku.
- Nie pozwolę, byś pieprzyła się z kim popadnie pod moim dachem !
Wydziera się głośni, jego słowa są niepoważne. Potrząsa mną, mocno ściskając moje przedramię. Ból przeszywa moją rękę na całej długości pulsując.
- Boli mnie.
Kwilę cicho, na co on uśmiecha się wrednie. Zaciska swoją dłoń jeszcze mocniej, niemal łamiąc moje kości.
- Marcel puść. Przerażasz mnie.
Pcha mnie na podłogę, przez co uderzam głową w kant łóżka. Podwijam nogi do klatki, kuląc się w kłębek. Zbyt bardzo się boje, by odczuwać ból uderzenia.
- Nie rycz !
Nie wiem, że płacze puki mi nie mówi. Zrzuca z komody resztki przedmiotów i kilkoma z nich ciśnie we mnie.
- Pakuj swoje rzeczy i wypierdalaj z mojego mieszkania. Rozumiesz ?
Milczę i z przerażeniem patrzę na niego. Nozdrza rozszerzają mu się gwałtownie, kiedy szybko oddycha.
- Zrozumiałaś kurwa ?
Kiwam głową, zasłaniając się rękoma. Wychodzi z pokoju, a po nim, jak po burzy zostaje cisza i spustoszenie.  Zaczynam płakać w głos. Słychać moje pociąganie nosem i szloch.
Zostałam bez mieszkania.
Na drżących nogach podchodzę do szafki i wyciągam swoją nie wielką ilość ciuchów. Pakuje je do torby podróżnej, którą miałam w zwyczaju zabierać do klubu. Na wierzch wrzucam podarte i uszkodzone już po wcześniejszych razach zdjęcie matki i zapinam zamek, z cichym szelestem. Ocieram mokre policzki, próbując uspokoić oddech i narastający płacz. Klękam na kolanach i wsuwam torbę głęboko pod łóżko. Jeszcze nie teraz, nie mogę stąd odejść. Nie chcę spać na ulicy, nie kiedy jest tak zimno. Podnoszę się z podłogi i zapinam kurtkę po samą szyję. Pociągam nosem i ocieram go wierzchem dłoni. Przeczesuję palcami włosy i wyczuwam z tyłu sporych rozmiarów guza. Syczę cicho, kiedy naciskam na niego zbyt mocno.
- Kilka dni.
Szepcze do siebie i wychodzę z sypialni. Widzę cień Marcela w kuchni, więc biegnę do drzwi, wypadając z mieszkania.
-Jesteś piękna May.
- Nie mów tak.
- Jesteś piękna złotko.
- Nie mów tak do mnie.
- Kocham cię.
- Czemu to mówisz ? Nie mów do mnie.
- Spędzę z tobą wszystkie moje dni. Razem May. Na zawsze. Nierozłącznie.
- Zabierzesz mnie stąd ?
- Gdzie tylko chcesz, będziesz przy mnie bezpieczna... Nasze imiona pasują do siebie. Są na te same litery.
- Marcel i May.
- Właśnie. Będziesz bezpieczna przy mnie. Obiecuję.
Niemal upadam na chodnik, potykając się o własne nogi. Odganiam to wspomnienie od siebie i zanoszę się płaczem. Będziesz przy mnie bezpieczna... Zmuszam swoje mięśnie do pracy i porywam się w bieg. Nogi same niosą mnie po deptaku wśród odradzającej się zieleni St.James's Park. Daje z siebie wszystko do momentu, w którym płuca nie zaczynają mnie palić, pozbawione wszelkiego powietrza. Ciężko dyszę i ledwo przekładam nogi przez barierkę..  uderzam ciałem w zimną trawę. Czuję jakbym umierała. Słyszę swój świszczący oddech i mam wrażenie, że słyszą go wszyscy. Do miejsca pracy zostały mi przysłowiowe trzy kroki i potrzebuję być tam wcześniej, by móc doprowadzić się do stanu mniej byle jakiego.... Jestem słaba.

***
Spuszczam głowę, kiedy kolejny raz padam ofiarą ciekawskiego spojrzenia. Czemu na mnie patrzą ? Adrenalina w pełni opuściła moje ciało i czuję się obolała.
- Ojej, skarbie. Co stało ci się w rękę ?
Podrywam wzrok na Sophie, a później podążam za jej troskliwym spojrzeniem. Moje przedramię zdobią cztery sine pręgi, zrobione przez Marcela. Wyglądają okropnie. Dotyka ich lekko na co odskakuje, wyginając twarz w grymasie.
- Wygląda jakby ktoś zmiażdżył, albo porządnie obił ci rękę. Widział to lekarz ?
Kręcę głową. Jej idealnie wyskubane brwi unoszą się do góry i kręci głową z dezaprobatą.
- Powinnaś jechać z tym do szpitala, wygląda źle.
- To tylko siniaki.
Zejdą. Z czasem. Mlaszcze niezadowolona, ale przyjmuje moje słowa.
- Gdybyś mnie potrzebowała, wołaj śmiało.
Uśmiecha się ciepło i odgarniając równo ściętą blond grzywkę odchodzi. Spoglądam jeszcze raz na swoje ramię i kręcąc na nie głową wracam do pracy.

*** (następny dzień)
Na palcach przemykam obok nieprzytomnego ciała Marcela i bez dźwięcznie zamykam za sobą drzwi. Oddycham z ulgą, szybko skacząc ze stopnia na stopień. Kiedy wczoraj wróciłam późną nocą do mieszkania, było puste. Nie spałam długo, nie mogłam spać. Mój mózg nie chciał zaprzestać pracy. Czuwałam większą część nocy, nasłuchując czy już wrócił. Skręcam za rogiem, obierając krótszą drogę niż wczoraj. I tak wydaje się, że zaraz będę spóźniona. Cholera nie mam nawet zegarka. Pocieram swoją skroń, wzdychając zirytowana. Wchodzę na długi parking, ale zaraz się cofam. Oddech momentalnie sprawia mi trudność i wiem, że zaskoczenie bardzo wyraźnie jest widoczne na mojej twarzy.
- Carmen przestań !
Cofam się jeszcze o krok, widząc jak Zayn obejmuje obcą mi dziewczynę i śmieje się głośno. Wiem, że nie pierwszy raz widzę te blond włosy i długie nogi.
- Wszystko w porządku.
Odzywa się miękkim głosem kobieta i łapie go za ramię. Ten sam głos słyszałam tamtego dnia w jego klubie, wypowiadający "Do widzenia kochanie". Ona jest tą piękną kobietą o niecodziennych kształtach. Czuję się jak intruz, ale kiedy ich usta złączają się, moje nogi wrastają w ziemię. Kładę dłoń na klatce piersiowej i pocieram jej lewą stronę, odczuwając ból. Serce kłuje mnie raz po raz, a ja nie umiem uspokoić tego. Jeszcze wczoraj to ja stałam na jej miejscu. Dawałam się ponieść. Omotać. Pragnęłam, by nie przestawał mnie całować. Potrzebowałam go więcej, aż sama pokusiłam się na krok. Zaciskam usta i opuszczam rękę. Chciałabym nie widzieć. Wzrok brązowych oczu pada na mnie i przez chwilę patrzymy na siebie. Jego twarz nic nie wyraża, może niemą prośbę bym odeszła. Kiwam do niego głową i spuszczam wzrok. Odchodzę drogą, którą przyszłam...
__________________________________________________________________________
(Zayn)
 
Mój telefon dzwoni na szafce, kiedy zapinam spinki na mankietach koszuli. Wzdycham ciężko i odbieram urządzenie.
- Zayn Malik, słucham ?
- Dzień dobry panie Malik. Z tej strony John.
Marszczę brwi. May.
- Czy coś się stało pannie Mayer ?
- Nie.. niezupełnie.
- Proszę wprost.
- Ma ślady pobicia na twarzy.
Zamykam oczy i zaciskam palce wskazujący i kciuk u nasady nosa.
- Jest jeszcze w pracy ?
- Jest.
- Dziękuję za informacje, John. Jestem twoim dłużnikiem.
Rozłączam się, przeczesując nerwowo włosy. Co ona kurwa znowu zrobiła ? Poprawiam krawat i zabieram z biurka klucze, idąc do drzwi. Gaszę wszystkie światła i wychodzę z opustoszałego budynku, żegnając skinieniem ochronę.

__________________________________________________________________________

Ze zmęczeniem i bólem wypisanym na twarzy próbuję wejść do mieszkania. Drzwi kolejny raz się zatrzasnęły i nie chcą się otworzyć. Kiedy w końcu odpuszczają, nie daleko udaje mi się wejść. Marcel stoi w przedpokoju, jakby czekała właśnie na mnie. Szerokie ramiona prostuje jeszcze bardziej, napinając mięśnie. Przełykam ślinę i nim cokolwiek zrobi zaczynam płakać. Jestem odrażająco słaba.
- Której części wypierdalaj nie zrozumiałaś ?
Łkam cicho.
- Zabiorę tylko torbę.
Szepcze bez siły.
Rzuca mi ją pod nogi i mierzy groźnym wzrokiem.
- Nie myśl, że rano spałem.
Zatacza się przez swoją nie uwagę do tyłu. Jest pijany. Znowu.
- Wiesz dla czego to robię ? Bo nienawidzę, pieprzonych, kłamliwych dziwek.
Ciągnie mnie za ramię i z brutalną siłą wypycha poza drzwi, ciskając w ziemię. Upadam na kolana, ratując się rękoma przed upadkiem ze schodów. Siadam na pupie, zakrywając rękoma oczy. Zupełnie nie wiem co robić. Nie mam dokąd iść, pomijając cholerny fakt, że od kilku dni chodzę w tych samych ciuchach. Nie mam dokąd iść. Uderzam dłońmi w posadzkę, płacząc ze złości.
Odejdę....

__________________________________________________________________________
(Zayn)

 
Jadę na Gorge St. po tym jak nie zastałem May w klubie. Zdążyła wyjść nim dojechałem. Parkuję samochód pod budynkiem, wchodząc do środka. Pokonuję po trzy stopnie na raz, stając pod jej mieszkaniem. Zaciskam dłoń w pięść i pukam do rozwalonych drzwi. Mógłbym wejść skoro nie mają zamka, ale nie chcę być niegrzeczny. Nie reaguje, kiedy pukam jeszcze raz. Zdenerwowany, pociągam klamkę, ale wtedy drzwi się otwierają.
- Mówiłem wypierdalaj dziw...
 Postawny mężczyzna mojego wzrostu staje w drzwiach, patrząc groźnie w moje oczy. Zacina się, nie kończąc swojej wypowiedzi.
- Czego tu szukasz ?
Chwieje się, opierając o framugę.
- Ładny garniturek.
Prycha, wywracając oczami. Śmierdzi alkoholem.
- Możesz zawołać May ?
Pytam grzecznie, nie cofając się ani o krok, kiedy próbuje pokazać kto tu rządzi.
- Nie ma jej.
- Nalegam.
- Powiedziałem do chuja, że jej nie ma. Nie trzymam kurw pod dachem.
Próbuje zamknąć drzwi, ale zatrzymuję go.
- To ty ją pobiłeś ?
- Nie interesuj się.
- Pobiłeś ją ?
- Posłuchaj mnie kurwa. Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy. To moja dziewczyna i będę robił z nią co będę chciał.
Podrywam gwałtownie pięść, którą od dłuższego czasu zaciskałem, do góry i wymierzam mu prosty lewy cios. Łapie się za nos, po czym spogląda na swoje zakrwawione palce.
- Nie sądzę kurwa.
Ciskam groźnie słowa, po czym schodzę po schodach do samochodu...
 
_________________________________________________________________________________________________________
 
 
No to mamy rozdział 33.
Postarałam się by był odrobinę dłuższy. Chciałam wynagrodzić wam jakoś to spóźnienie.
Po prostu pomyślałam sobie w czwartek, jak miałam dodać rozdział.. a czemu Carmen miałaby coś nie namieszać swoją osobą. Przespałam się z tym i w piątek zaczęłam wprowadzać zmiany, ale naszły mnie nowe pomysły i cały rozdział napisałam od nowa.
Mam nadzieję, że nie jesteście nim zawiedzeni.
 
Widziałam małe zamieszanie z postaciami, dlatego małe przypomnienie kim kto jest.
Carmen - narzeczona Zayna.
John - szef baru, w którym May pracuje i znajomy Zayna, po części dłużnik.
Sophie - barmanka, z którą pracuje May.
 
Wiem, że nie odpowiedziałam na żaden komentarz pod poprzednim postem, co nie znaczy, że nie przeczytałam. Codziennie jestem na blogu, wszystko widzę i czytam.
Nie myślcie, że nie doceniam waszych komentarzy, bo doceniam je bardzo.
Wielokrotnie mówiłam, że sprawiacie mi nimi przeogromną radość i napełniacie moje serce miłością do was.
Nie odpowiedziałam na nie tylko ze względu, że nie mogłam, bo telefon wyrzucał mnie z konta, nie chciałam robić tego z anonima.
Tym razem bez problemu odpowiem na wszystkie.
 
Kocham was...
 
Ahhhh zapomniałam, nie martwcie kiedyś wyjdzie co Zayn robił z Carmen na parkingu.
Kiedyś wszystkie brudy wyjdą na wierzch :)
 
/Loveyoursmile

40 komentarzy:

  1. Biedna May :c Gdzie ona poszła? Oby Zayn ją znalazł. Mam nadzieję, że Marcel zniknie z jej życia, choć wiem, że tak nie będzie :/ A Carmen... Myślę, że nie jest zła. To właśnie ona odróżnia to opowiadanie od innych. Malik pomaga Mayer, ale i tak kocha inną dziewczynę. To fanfiction pokazuje jakie jest prawdziwe życie i dlatego je uwielbiam <3 Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh dziękuję ci bardzo kochanie xx Kocham cię i jeszcze raz dziękuję, twoje słowa są piękne /Loveyoursmile

      Usuń
  2. Co tu dużo mówić ROZDZIAŁ I CAŁE OPOWIADANIE ZAJEBISTE ! A i kiedy następny rozdział , nie mogę się już doczekać ! ;* Pozdrawiam ;* ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję skarbie, następny rozdział jeszcze do końca tygodnia :) /Loveyoursmile

      Usuń
  3. Ten rozdział jest rzeczywiście długi i bardzo dużo się w nim dzieje. Czytałam go z tak ogromnym zaciekawieniem, a perspektywa May była świetna. Marcel tak okropnie ją potraktował. W ogóle jakim prawem wyrzucił ją z mieszkania?! Ciekawe jak teraz poradzi sobie bez pieniędzy, które przynosiła May? Jeszcze ją pobił. Czuję do niego taką odrazę i złość, ugh... Ta scena, gdy May wybiegła z domu i wspominała słowa Marcela (nawet to nie poprawiło jego oceny u mnie), po prostu miałam łzy w oczach... Dobrze, że Sophia chociaż próbowała się o nią zatroszczyć i zaoferowała jej pomoc. Carmen rzeczywiście namieszała. Strasznie nie podoba mi się reakcja Zayn'a, rozumiem, że był z tą swoją, ale potraktował May trochę jak taką dziewczynę na jeden raz. Przespał się z nią, a teraz nawet się nie przyznał... Najgorsze jest to, że skrzywdził May, a jeszcze jak powiedziała, że go potrzebuje... Właśnie tego się bałam. Malik to mnie zdenerwował dzisiaj praktycznie tak samo jak Marcel: nie dość, że ta cała sytuacja z Carmen to jeszcze ta reakcja po telefonie: "Co ona kurwa znowu zrobiła" no szlag mnie jasny trafił. No i Marcelowi się dostało, szkoda tylko, że nie oddał Zayn'owi (wiem, jestem wredna), może co nie co by zrozumiał... Jestem strasznie ciekawa co Malik teraz zrobi i, czy pomoże May. W ogóle co się z nią stanie... Ten los jest wobec niej taki okrutny, mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni.
    Jakie zawiedzeni?! Rozdział jest boski!!! <3 Kurcze, ja myślałam, że to z Carmen (niestety już jej nie lubię) to jakaś randka, czy coś, a tu jakieś brudy...
    Bardzo dziękuję za rozdział. Z niecierpliwością czekam na kolejny. Buziaki i do następnego <3
    Doma

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci skarbie za ten ogromnie długi komentarz, uwielbiam go. Cóż.. mówiąc brudy miałam na myśli wszystko, ogólnie wszystko co skrywa Pan Malik, nie chodzi tylko o Carmen, nie ma się czego bać. Jeszcze raz bardzo ci dziękuję za komentarz / Loveyoursmile

      Usuń
  4. Boski jak zawsze czekam na nexta nie moge wchodze tutaj kilka razy na dzien i czekam na rozdzial zycze weny i powidzienia <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty zawsze wiesz jak podsycić naszą ciekawość! Nie mogę się doczekać następnego, następnego i następnego i następnego! Po prostu wow ;o buziaki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och dziękuję dziękuję dziękuję baaaardzo ♡Buziaki / Loveyoursmile

      Usuń
  6. Omg! Kocham! Z niecierpliwoscą czekam na next ~xoxo~

    OdpowiedzUsuń
  7. Coo? Carmen będzie w ciąży? Bo co oni robili na parkingu? :o
    Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wooh aż tak daleko jeszcze nie pobiegłam skarbie :) To z parkingiem, miałam na myśli o czym rozmawiali, co myślał wtedy Zayn. Dziękuję bardzo za komentarz xx / Loveyoursmile

      Usuń
  8. Opłacało się czekać. Super rozdiał. Jestem ciekawa czy Zayn znajdzie May i czy ona będe chciała pzyjąć od niego pomoc po tym co zobaczyła na parkingu... Czekam na next. <3
    P.S. Dzięk za wyjaśnienie kim jest Carmen :-* Nwm. o czym myślałam jak to wszystko czytałam że zapomniałam o niej ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się jeszcze zastanawiam... Czy nie mogła byś nam zdradzić czy Zayn ,,złoży jeszczee jakąś wizytę" Marcelowi XD Powiedz piwiedz powiedz... *-* plose :-)
      A.

      Usuń
    2. Na początek ogromnie dziękuję za komentarz, jest piękny. Nic nie szkodzi, ja czytając inne ff też często zapominam o bohaterach. Huh nie jestem pewna czy złoży, ale kto wie co w jego pięknej główce siedzi :) / Loveyoursmile

      Usuń
  9. czekam na nexta <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  10. cudowny :) ale mam maly niedosyt. no bo mamy myśli May gdy widzi na parkingu Zayna, ale nie mamy myśli Zayna. Co pomysla gdy zobaczył May?? To mnie zastanawia i bardzo bym chciała zebys nie tylko opisala co robil, ale tez co myslal gdy ja zobaczyl proszeeeeeee :D
    i tak Carmen co mogl robic? no nie wiem był z nia na piwie? lub odbieral z baru? bo ona powiedziała "Wszystko w porządku" uspokajalala go ???? alebo ona go laskotala czy cos bo on do niej Carmen przestan i się smial wiec musiala cos smiesznego robic xD ale i tak jej nie lubie hihih.
    oki czekam na next i weny zycze. btw ciekawe gdzie zayn znajdzie May? i czy w ogole znajdzie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Huh.. mówiąc "kiedyś wyjdzie co robili na parkingu" miałam na myśli perspektywę Zayna, jego myśli i ich rozmowę, tylko tyle.. przepraszam nie uściśliłam tego. Bardzo dziękuję za komentarz skarbie xx / Loveyoursmile

      Usuń
  11. Czy te "brudy" mogą już wyjść na wierzch ? Bo ja się bardzo niecierpliwię ;D
    Ale bym zajebała Marcelowi, normalnie udusiła gołymi rękami. Dobrze,że Zayn aka bohater poszedł do niego i mu wjebał.
    Ale tak bardzo mnie dezorientuje postawa Zayna w stosunku do May. Wiem,że on powtarza za każdym razem,że to co robi z May to się nie liczy,że chce jej pomóc,ale pewnie teraz i tak jej pewnie się nie przyzna co do Carmen.
    ROZDZIAŁ GENIALNY ! Jestem baaaaaaardzo zadowolona z tego rozdziału ! <3
    Do następnego :*
    @lovju69

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję dziękuję dziękuję baaaardzo skarbie ♡ Oh no wszystko na raz wyjść nie może, ale zdradzę, że Zayn nie raz was zaskoczy ;) / Loveyoursmile

      Usuń
  12. Czuje niedosyt... Zabije sie? Co pomyślał Zayn widząc May na parkingu widzącą go z Carmen? Czemu ma pobicia na twarzy skoro dzień wczesniej nic takiego nie miała prócz tych siniaków na ramieniu..? I kiedy nowy rozdział? :o
    I co robił Zayn z Carmen? :o
    Ogólnie rozdział mega. Dłuższy i trzyma w niecierpliwości. Daje więcej pytań, ale mam nadzieję, że nie będziesz nas długo trzymać w niepewności.
    Kiedy możemy spodziewać się nowego rozdziały:? :33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh od początku.. a więc tak. Czy się May zabije ? Już w następnym rozdziale się okaże. Co pomyślał Zayn na parkingu ? Już nie długo nam to zdradzi. Ślady pobicia, o tym też w 34 rozdziale. Zayn z Carmen nic takiego nie robili, raczej miałam na myśli ich rozmowę. Dziękuję bardzo za komentarz kochanie xx Następny rozdział jeszcze w tym tygodniu ( czwartek/piątek) / Loveyoursmile

      Usuń
  13. boskie
    zajebiste
    brak słów
    czekam na next
    ExD

    OdpowiedzUsuń
  14. Po pierwsze dziękuję, że informujesz mnie na TT:) Po drugie przepraszam, że komentarz dopiero teraz, ale cały weekend spędziłam poza domem i dopiero wieczorem z radością patrzę jest nowy rozdział:)
    Naprawdę udało ci się napisać bardzo długi rozdział. On jest tak smutny, że aż kłuje w sercu:( Biedna May wszystko jej się wali na raz, w dodatku jest taka słaba, że nie ma na nic siły. Wiedziałam, że starcie z Marcelem nie przyniesie nic dobrego. To znaczy dzięki Bogu nie skatował jej do utraty przytomności, ale z opisu wynika, że i tak wszystko było bardzo silne i bolesne. Zastanawia mnie jego reakcja, na początku był trzeźwy i chyba odczuwał oprócz furii także zazdrość, czyli kiedyś musiał kochać May i co s tam chyba jeszcze się tli, tylko, że wódka przesłania mu umysł. Nawiązując do wspomnień May, to aż niewiarygodne, że Marcel potrafił być taki czuły, odpowiedzialny i w ogóle. Dobrze, że Zayn polecił Johnowi by miał na nią oko. Tak bardzo współczuję May, gdy była świadkiem sceny Carmen i Zayna, ich pocałunku..Opis jej uczuć zrobiłaś genialnie, dzięki niemu odczułam prawie to samo podczas czytania. No i co Zayn zrobiłeś??? Najpierw miesza je w głowie, zdobywa zaufanie, sprawia, że ona sama go całuje, a potem miażdży jej serce..Nie zgadzam się, May na to nie zasłużyła!!!!
    Jezu gdzie ona się podzieje?? Jest zimno, ona nie ma pieniędzy..Oby Zayn ja odnalazł i pomógł jakoś, o ile ona będzie chciała mieć z nim coś jeszcze wspólnego, po obejrzeniu obściskiwań rodem z filmu.
    Wkurzył mnie Malik swoją reakcją po telefonie Johna: "Co ona kurwa znowu zrobiła?" A co miała zrobić, jak niektórym wyraźnie przeszkadza sama jej egzystencja! Zayn ogarnij się bo to przez ciebie wyleciała z mieszkania. Choć z drugiej strony choć brutalnie, ale uwolniła się od tego pijaka.
    Kocham moment jak Zayn zadaje cios Marcelowi, wreszcie ktoś mu przywalił! Wiesz skończyłaś w takim momencie, że praktycznie wszystko może się zdarzyć, a my nie wiemy co. to mnie kręci i jednocześnie podnosi ciśnienie.
    Na koniec dodam, że uwielbiam cię czytać pod rozdziałem:) Weny życzę przy pisaniu kolejnego. Buziaki Xx

    @Silver3010PL

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej tak bardzo ci dziękuję, ja uwielbiam cię czytać zawsze, w każdej postaci. Nic nie szkodzi, że nie dałaś wcześniej. Rozumiem, że mogłaś nie mieć czasu, nawet jakby ci się nie chciało też bym zrozumiała. Ale wracając jak już zobaczyłam twój komentarz to cholernie się ucieszyłam. Bez ciebie czegoś brakowało na tym blogu. Naprawdę ogromnie dziękuję. . Kocham Cię xxx
      Do napisania /Loveyoursmile

      Usuń
  15. jeju wspaniały rozdział! jeden z najlepszych!
    przejmujący, wciągający niesamowity!
    naprawdę jak możemy być nie zadowoleni!? dziewczyno nie wierzysz w siebie!
    jesteś niesamowita i tyle kochamy cię <3
    a ten rozdział powala naprawdę! jest dość długi i to świetnie początek smutny z dreszczykiem środkiem po prostu nas dobiłaś a końcówką rozwaliłaś naprawdę! brakuje mi tylko konfrontacji May z Zaynem ale to niestety w następnym rozdziale :(
    ale czekam <3 dziękuję za cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bardzo dziękuję za tyle pięknych słów. Jesteś niesamowita.. naprawdę dziękuję. Masz rację trochę nie wierzę w siebie.. ale to nie jest ważne, ważne jest, że mam was ♡ / Loveyoursmile

      Usuń
  16. Dobra no więc tak....Marcel zasłużył sobie na wpierdziel ale Zayn tak sobie co on sobie myślał pozwalając jej tam wrócić i na dodatek wiedząc co ten świr o niej mówił i co to ma znaczyć ten tekę " co ona znowu zrobiła " pojeba** Cie Malik ona ma jakiś syndrom ofiary do cholery a on to wykorzystuje. May jest zastraszona ba przerażona nie ma dokąd pójść jest sama może mógłby jej w inny sposób pomoc a nie zabirajac ja do łóżka bo to w tej chwili jej nie pomaga. Mayer potrzebuje jedzenie mieszkania i ciuchow a nie seksu ( choć to z czasem tez jak najbardziej i oczywiście z Zaynem nie mam co do tego wątpliwości :d ) Naprawdę nie wiem czego on juz chce z jednej strony narzeczona z drugiej May wtf ehhh faceta nie ogarniesz. A co do Ciebie droga autorko to jesteś cudowna targasz moimi emocjami na prawo i lewo raz wściekłość raz żal smutek szczęście ze jednak jakoś Malikowi udaje się ja otworzyć. Dziękuje że piszesz niecierpliwie czekam na kolejny rozdział pzdr Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochanie, jestem ci bardzo wdzięczna za te słowa, jestem ci wdzięczna za wszystko. Kocham cię.
      Do napisania skarbie ♡ / Loveyoursmile

      Usuń
  17. Przepraszam, że tak długo nie komentowałam. Głupio mi jest z tego powodu. Jeszcze raz przepraszam.
    Jak mnie wkurza Zayn. Co on kurde sobie wyobraża? Najpierw chce się kochać z May, całuje ją, pieści, a potem gdy wraca jego narzoczona to jak nigdy nic całuje ją. Jak można być taki draniem? Zdradza swoją narzeczoną i jeszcze rani May. Co za skurwiel. Taaak, on bardzo chce dobra May, oczywiście. Ku*wa! Tak się nie robi! -.-
    Tak, wiem on chce jej pomóc, już jej pomógł. Ale jednak nie powinien tak robić. Nie powinien przyzwyczajać May do siebie.
    Bardzo dobrze, że May zobaczyła go z Carmen.
    Co za skurwiel z Marcela? Jak można bić swoją dziewczynę? Jak można wyzywać dziewczynę od dziwek?? Jak można wyrzucić dziewczynę z mieszkania, które tak właściwie nie jest jego?? To ona płaciła za rachunki, robiła zakupy i sprzątała.
    Biedna May. :( Nie dość, że się wycierpiała przez Marcela, to jeszcze przez Zayn'a.
    Zajebisty rozdział <3
    Weny życzę :*
    ~ Joanna O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo skarbie, nic się nie stało, że nie komentowałaś, rozumiem wszystko i to nic wielkiego, ale cieszę się, że już jesteś. Love you :) /Loveyoursmile

      Usuń
  18. Niesamowity! :) x Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału xx / Emily

    OdpowiedzUsuń
  19. Pojawi się jeszcze dzisiaj rozdział? :((

    OdpowiedzUsuń
  20. 34 year-old Account Executive Oates Girdwood, hailing from Longueuil enjoys watching movies like Iron Eagle IV and Scrapbooking. Took a trip to Flemish Béguinages and drives a VS Commodore. strona tutaj

    OdpowiedzUsuń