niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 39

Gdybym miała mieszkanie, zapewne zamknęłabym się w jednym z pomieszczeń i siedziała w nim pogrążona w rozpaczy. Gdybym miała pod ręką chusteczki, zapewne zużyte zapełniłyby całą wolną przestrzeń dookoła mnie. Nie mam żadnej z tych rzeczy, nawet przestałam rozpaczać. Stawiam kolejne kroki przed siebie, nie odwracając się za siebie, gdzie daleko w tyle pozostał apartament Zayna. Oddycham życiodajnym powietrzem. To jedyne stałe rzeczy, które mam. Życie i powietrze. Wszystko inne tracę, świadomie czy też nie. Nie mam niczego, czego mogłabym się chwycić, kiedy upadam nisko. Brak wsparcia i pomocnej dłoni, która pomoże mi po wszystkim wstać na równe nogi. Łzy na moich policzkach zdążyły już zaschnąć, a nowych nie ma. Nie płaczę, to nie mądre płakać po niczym. Owszem czuję ból w klatce, ale nie potrafię stwierdzić dlaczego tam jest. Nie kochałam Zayna, nie zakochałam się.. tylko przywiązałam. "Gramy w "oszukuj siebie" ?". Ignoruję głos podświadomość. Nie zakochałam się, mogę być gdzieś pomiędzy zakochaniem się, a przywiązaniem. Wchodzę do hotelu i do windy, odszukując w kieszeni kartę magnetyczną, pełniącą rolę klucza. Opłacił mi pokój do końca tygodnia. Nawet jeżeli nie powinnam, zamierzam zostać tu do końca, potem prawdopodobnie będę daleko za miastem. Nie jestem pewna na jak długo starczą mi dwie wypłaty tygodniowe, mam jeszcze 50 nie wykorzystanych funtów od Zayna na jedzenie. Nie jestem pewna jak sobie poradzę, boję się ryzykować, jednak Londyn to jedno z najdroższych miast, nie dla mnie. Pojadę tam gdzie zawiezie mnie komunikacja. Nie wiem gdzie będę spała i jak będę funkcjonowała, po prostu nie mogę tu być. Londynowi przypisane zostało całe moje życia i tylko namiastka tego to dobre wspomnienia. Urodziłam się na tych ziemiach, urodziłam się i wychowałam tu, a teraz gotowa jestem uciec. Naprawdę daleko. Na zawsze...

***
Pierwszy dzień mija wolno, odczuwam w małym stopniu pustkę, brak czegoś, ale w ostateczności jestem w stanie to znieść. Śpię cały dzień, jakby była to jedyna rzecz jaką potrafię, jestem naprawdę słaba, wiecznie śpiąca. Wieczorem idę do pracy, a w nocy wraca z powrotem do hotelu. Kąpie się i ponownie zasypiam. Jak śpiąca królewna.

***
Drugiego dnia odczuwam większy brak czegoś i dociera do mnie, że z tą pustką muszę się pogodzić, albo ona sama zniknie. Muszę się odzwyczaić tego, do czego się przyzwyczaiłam. Ale wiem, że jestem wstanie się z tym wszystkim zmierzyć, zmierzyć i to pokonać. Wykonuje te same czynności co wczoraj, ta sama rutyna.

***
Trzeci dzień wydaje się być końcem wszystkiego. Końcem pustki, końcem dobrych chwil, końcem nadziei i końcem smutku. Godzę się z tym, że Zayna już nie ma i nigdy więcej nie będzie. Nie widziałam go przez trzy dni. Tak, jak obiecał nie zobaczyłam go więcej. Oswoiłam się z tym. Odczuwam większe zmęczenie, a głód, który dokuczał mi wczorajszego dnia, nasilił się. Wytrzymam jednak bez jedzenia kolejny dzień, jutro już coś kupię.

***
Czwartego dnia jest sobota i to dzisiaj odbieram moją wypłatę. Cierpliwie czekam na mojego szefa, który musiał coś załatwić. Jutro już wyjadę. Dzisiejsza noc jest ostatnią nocą opłaconą w hotelu, poinformowała mnie o tym recepcjonistka, kiedy wychodziłam. Mam zwrócić kartę-klucz jutro do 9:00 rano. A więc o tej godzinie będę oficjalnie bezdomna. Wycieram kolejny kufel i odstawiam go na półkę, a kiedy kończę, kroję w ćwiartki cytryny i limonki do tequili. Gdy szef pojawia się w zasięgu mojego wzroku, porzucam dotychczasowe zajęcie i idę za nim do jego biura. Zatrzymuję go tuż przed drzwiami i pytam czy mogę zająć chwilę. Ochoczo potakuje, więc za chwilę siedzimy twarzą w twarz przy jego biurku. Walczę ze strachem i mocno bijącym sercem. Stresująca jest rozmowa o pracę, ale powiedzieć komuś, że się odchodzi, wydaje się być dla mnie jeszcze trudniejsze.
- Co się dzieje pani Mayer ?
- Ja..ja..chciałam.. muszę.. odejść z pracy.
Ściąga razem krzaczaste brwi, a na jego czole pojawia się głęboka zmarszczka, współgrająca z całą masą mniejszych.
- Dlaczego ? Czy dzieje się tutaj coś złego ?
- N-nie..
- Więc ?
- Wyjeżdżam jutro po z-za Londyn.
- Powinnaś złożyć wymówienie kilka dni wcześniej, jak nie tygodni, abym mógł znaleźć kogoś na twoje miejsce. Wiesz w jak złej stawiasz mnie sytuacji ?
Zachowuje spokojny ton głosu, ale czuję jego wzrastające zdenerwowanie. Nie wiem co odpowiedzieć, więc kręcę głową, spuszczając wzrok. Wyciąga plik kartek z szafki obok biurka, a kiedy w pełni podnoszę na niego wzrok, rozdziera je na pół i jeszcze na pół.
- To była twoja umowa.
Wyciąga kolejne kartki i podaje mi je, wraz z długopisem.
- Wymówienie, podpisz je. Nie chcę żadnych kłopotów.
Składam podpis i wiem, że źle robię nie czytając tego, ale składanie literek to ostatnie o czym myślę.
- Podpisz jeszcze to.
Podsuwa mi kolejny dokument i bez czytanie wiem, że to potwierdzenie o odebraniu wypłaty.
- Zabierz swoje należne, w szatni zostaw koszulkę firmową i spływaj mała. Nie pracujesz już tutaj, nie ma powrotu. A na przyszłość nie rób więcej takich rzeczy.
Podnosi groźnie swój głos na koniec. Kiwam szybko i posłusznie głową, zabieram białą kopertę i wychodzę. W szatni zostawiam koszulkę, ubieram swoje ciuchy, płaszcz i nie zwracając już uwagi na nikogo porzucam to miejsce. Kiedy jednak docieram na dół i widzę kto stoi przed wejściem, mam ochotę się cofnąć, jest za późno, gdy mnie zauważa. Nie widzę jednak u niego żadnej reakcji, po za tym, że na mnie patrzy. Dlaczego tu jest ? Dlaczego musiałam go rozpoznać ? Przełykam gulę kształtującą się w moim gardle i ignoruję jego nie przyjemne ściskanie. Pokonuje obezwładniający strach i ruszam przed siebie. Robi mi się ciemno przed oczami, kiedy przechodzę obok i mam wrażenie, że chwila dzieli mnie od upadku na chodnik, kiedy wymawia moje imię. Duszę się przez atak paniki i jestem wdzięczna ścianie budynku za podparcie.
- May, moje kochanie.
Mdłości atakują mnie, a zawroty głowy podwajają siłę. Wszystko dookoła wydaje się przyjmować szaleńcze tempo i zatrzymuje się, kiedy dotyka mojego ramienia. Skomlę, jego dotyk wypala dziurę w mojej skórze.
- Nie dotykaj mnie.
Mój głos nigdy nie był bardziej słabszy, a wszystkie rany jakie pozostawił na moim ciele wydają się teraz otwierać, przypominając cały ból jaki mi i matce wyrządził. Zaciska swoją dłoń na moim ramieniu jeszcze bardziej, na co odskakuje.
- Nie dotykaj mnie powiedziałam.
Owijam się dłońmi, jak wtedy kiedy chciałam ochronić się przed jego pasem, przed jego dłońmi. Wtedy byłam mała. Oczy mi się szklą, a chwilę później czuję łzy na policzkach. Pierwszy raz mają smak okropnej goryczy. Wiedzę przed sobą drobne dziecko i wiem, że jesteśmy tą samą osobą. Widzę je, posiniaczone i przerażone, nie obdarzone ani gramem miłości. Nie różnimy się mimo upływu czasu. Wiedzę tą dziewczynkę i chcę ją przytulić, zapewnić, że to się skończy. Chcę ją ochronić, chcę ochronić samą siebie przed nim, ale nie mogę. Widzę jej przestraszone, szeroko otworzone oczy i zaróżowione od ból policzki. Patrzą na nią, jak na kogoś innego, ale to właśnie jestem ja.
- Zmieniłaś się, ale oczy masz matki i włosy moje. Clara byłaby ze mnie dumna, że cię odnalazłem.
Mój żołądek kurczy się, ale nie mam czym zwymiotować.
- Nic nie mam z was, nigdy nie miałam.
Kręcę desperacko głową, nie dopuszczając tych słów do siebie, nawet jeżeli już trafiły głęboko w moje serce.
- Spójrz na mnie kochanie, jestem twoim ojcem, powinnaś okazywać mi szacunek.
Patrzę na niego i te kilka sekund wystarcza, bym została kompletnie złamana przez wspomnienia. Upadam przed nim na kolana, zanosząc się płaczem. Jego włosy są takie same jak wtedy, do ramion, okropnie przetłuszczone. Twarz jest bardziej zniszczona przez wiek, ma więcej zmarszczek i długi zarost, ale oczy nadal tak samo nieczułe. Uśmiech okrutny. Ciało mimo starości umięśnione, pokryte wszędzie niestarannymi tatuażami. To przez niego zostałam zgwałcona, to przez jego jebanego kolegę. Krzyczę, kiedy mnie ponownie dotyka, zwracając tym samym uwagę innych ludzi. Nie widzę już wyraźnie, a każde uderzenia mojego serca kuje mnie mocno. Ogarnia mnie czysta paranoja i tym razem to nie jest zwykła panika. Teraz stoję twarzą w twarz ze wszystkimi wspomnieniami, które teraz są rzeczywistością, stoję twarzą w twarz ze strachem i tym czego nigdy więcej nie chciałam widzieć. Stoję twarzą w twarz z moim ojcem, każdego dnia uciekałam przed lękiem spotkania go, a teraz kurwa tu stoi! Żywy i nienawistny.
- Moi koledzy ucieszą się na wieści, że odnalazłem córkę, zamieszkamy razem.
Mdleję na jego słowa i czuję jak moje ciało bezwiednie wygina się do tyłu, będąc jak zwiędła roślina. Plecami spotykam się z ziemią, a później uderzam głową. Czuję, jak wszystkie czynności życiowe zanikają u mnie na krótką chwilę. W uszach dźwięczy mi płacz małego dziecka, słyszę jak wtedy płakałam. W ustach czuję smak krwi, czułam go za każdym razem, kiedy kończył uczyć mnie "wytrwałości". Rozluźniam wszystkie swoje mięśnie i wypuszczam z między zębów wargę, którą przegryzłam. Odpływam i nie mogę powstrzymać tego. Zamykam oczy, ale unoszę powieki ostatkiem siły do góry, kiedy słyszę swoje imię padające nie z ust Albertha. Moje ciało podniesione jest z zimnych płyt chodnikowych i postawione na nogi. Nie mogę ustać i ta osoba to wie, bo nie zwalnia uścisku, ani na chwilę. Chłodne palce obejmują mój policzek i obracają w jakąś stronę, kiedy całkowicie zamykam oczy.
- May, podnieś oczy. Spójrz na mnie.
- Nie mogę.
Bełkocze niezrozumiale. Wiem, że jest przy mnie Zayn, nigdy nie pomylę tego głosu.
- Możesz. Nic ci już nie grozi, będę przy tobie.
- Obiecujesz ?
- Obiecuję. Otwórz oczy.
Znajduję jeszcze odrobinę siły i podnoszę powieki. Widzę jego brązowe tęczówki i mocno rozszerzone źrenice, widzę w nich pewność i jest to pierwszy raz, kiedy coś w tych oczach widzę. Obraz znów staje się zamglony i zamykam oczy. Słyszę kroki za plecami i głos mojego ojca, mówiący by Zayn oddał mu jego córkę. W kolejnej dawce paniki przybywa mi odrobinę energii, wystarczająco bym złapała oplatające mnie ramię mężczyzny i uczepiła się go mocno. Zayn warczy przekleństwa w odpowiedzi Alberthowi i każe mu odejść.
- Nie pozwolę nikomu cię dotknąć.
Szepcze ledwo słyszalnie.
- Zabiorę cię do hotelu.
Unosi mnie do góry, a moje nogi nie dotykają ziemi, kiedy wkłada ramię pod moje kolana. Czuję tylko ruchy naszych ciał, kiedy mnie niesie i nie mam nawet siły być zła o to, że się pojawił. Jestem mu wdzięczna.
- Odnajdę cię jeszcze May.
Mój ojciec krzyczy gdzieś z tyłu. Jutro już nikt mnie nie odnajdzie, nikt nigdy mnie nie znajdzie. Pod sobą czuję chłodną skórę, a za chwilę słyszę szczęk zapinanych pasów, którymi jestem przepasana. Odgłos zatrzaskiwanych drzwi i długa cisza. Trwa chyba wieki. Nadal nie otwieram oczu, nie mogę tego zrobić. Jestem zdrętwiała. Czekam, aż usłyszę głos Zayna, ale nie słyszę. Nie chce już czekać, muszę iść spać, ale tylko na chwilę..

Opadam na miękką pościel i jestem przykryta chłodnym materiałem, który po chwili robi się ciepły od mojego ciała. Mruczę podziękowania i zaciskam oczy, kiedy z kącików wciąż wypływają drobne łzy. Przeszłość tej nocy nie da mi spokoju, a uderzy we mnie z największą siłą....

____________________________________________________________________________________________________________

 
 
 
Następny rozdział będzie z perspektywy Zayna i pojawi się na dniach, prawdopodobnie jutro.
Dziękuję za komentarze, jest ich naprawdę dużo, co cieszy mnie ogromnie..
Love you xxxx
 
 
Alberth- ojciec May
Clara- matka May

 
/Loveyoursmile




18 komentarzy:

  1. Hej! Na samym początku bardzo dziękuję Ci za te 3 rozdziały, które ostatnio dodałaś i bardzo przepraszam, że ich nie skomentowałam. Jesteś po prostu niesamowita i bardzo dziękuję Ci za to co dla nas robisz :*
    No i znowu sprawiłaś, że chorobnie się wzruszyłam. May jest tak okropnie pokrzywdzona, nawet najgorszemu wrogowi nie życzę takiego losu... Mam nadzieję, że nie uda się jej wyjechać. Ten ojciec May jest okropny! Następny, którego wprost nie cierpię. To co działo się z May, gdy go zobaczyła było straszne, to jak to przeżywała... Dobrze, że bohaterski El Maliko wkroczył do akcji ;) Ta scena kiedy prosił ją, żeby otworzyła oczy była świetna - uwielbiam takie. Jestem strasznie ciekawa co Zayn o tym myślał, więc z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Buziaki i do następnego :*
    Doma

    OdpowiedzUsuń
  2. łohoho to się porobiło.
    Kolega ojca ją zgwałcił....cholera ale czy to znaczy, że ojciec o tym wiedział? pozwolil mu? na to wygląda ;/;/ ja nie mogę biedna May.
    Myślę, że po Zayna zadzwonił ten były szef May.
    Dobrze, że się zjawił naprawdę dobrze. :)
    Rozdział naprawdę niesamowity!
    Ciesze się, że mogę czytać coś tak wspaniałego. Naprawde masz ogromny talent!
    :)
    weny zycze :)
    @ZaynakaPirate

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam słów. Wspaniały rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy czytałam to już się bałam, że ojciec Mayi ją zabierze, ale na szczęście pojawił się Zayn! wgl to fajne, że będzie z perspektywy Malika, ciekawe co on o tym wszystkim myśli :)

    Pozdrawiam i czekam na nn! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow jezu nie ma slow zeby opisac ten rozdzial takie emocje czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  6. zajebistyy ;) czekam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ok Malik masz u mnie punkt znalazles ją. Ale kurcze co teraz jak to się potoczy? Co postanowi May? Co zrobi Zayn. Choć bym chciała to nie umiem skomentować tego rozdziału bo po prostu chce mi się płakać nikt nie powinien tak cierpieć jak May....Zayn ogarnij się i utatuj ją z jej mrocznego świata i to nie przez sex. Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział z perspektywy Zayna pzdr Kinga

    OdpowiedzUsuń
  8. ale super !!! nie spodziewałam sie że to jej okciec... rebel czekam na next #loveyousomuch#olek

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak myślałam, że bez Zayn'a May nie przeżyje, suuppperr rozdział! :) Już się nie mogę doczekać jutrzejszej części xx / Emily

    OdpowiedzUsuń
  10. o fuck! Zayn jak dobrze, że się pojawiłeś! nie mogę się doczekać następnego, May ucieknie? Zostanie?

    OdpowiedzUsuń
  11. Mało co zawału nie dostałam kiedy przeczytałam że jej ojciec ją odnalazł i chce zabrać do swoich kolegów. Miałam tylko nadzieję że ten właściciel baru zadzwoni do Zayna i powie mu że May się zwolniła i przyjedzie no i oczywiście przy okaji ją uratuje XD Rozdział cudny jak zawsze. Czekam na następny :-)
    A.

    OdpowiedzUsuń
  12. Przepraszam Cię, że nie skomentowałm ostatniego rozdziału, w ogóle to cholernie za niego i resztę dziękuję <3
    Zayn jak zawsze superhero. Ojciec jak zawsze (wiem, że nie było go "w teraźniejszości") wszystko spieprzył. May jak zawsze jest mi przykro. A rozdział jak zawsze jest wspaniały ;) Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Płaczę przez ciebie!!Dosłownie ma łzy w oczach. Z powodu rozdziału i z powodu tego co napisałaś pod ostatnim moim komentarzem. Jestem tylko zwykłą czytelniczką a dzięki tobie i twoim słowom czuję się wyjątkowo, dziękuję. wiedz, że to "dziękuję" ma wielką wartość, nie nadużywam go bez powodu.

    W momencie czytania targały mną emocje, a jednocześnie byłam pełna empatii i skupienia. Masz taki dar, że jak piszesz to czytelnik czuje to co bohater, to naprawdę niezwykła rzecz. Chciałam przytulić i mała May i tą dorosłą. Boże drogi co ona musiała przejść...Czy jej ojciec wiedział, że jego koleżka ją zgwałcił, ją małą dziewczynkę???To niepojęte!! Zastanawiam się po co on jej szukał?? Pewnie nie ma go kto utrzymywać..Przez moment myślałam, że on też jej zrobił krzywdę seksualną, i jeśli można tak ująć to poczułam ulgę, że nie..Ale i tak ją bardzo skrzywdził fizycznie i psychicznie. Zrujnował ją i jej życie. Jak to zabrzmiało, odnośnie powiadomienia kolegów o znalezieniu jej..Co chce ją podrzucić następnemu!!? Co za bydlak, on miał jawną frajdę z jej krzywdy i chyba niestety też z tego gwałtu..:( Nie mogę znieść tych emocji.
    Coraz bardziej wychodzą na wierzch uczucia May względem Zayna..Ona przeczy, ale chyba naprawdę się zakochała, bo oczywiście przywiązaniu nie co dyskutować. Zastanawiałam się skąd tam Malik niczym rycerz w zbroi, ale pewnie szef baru poinformował go o poczynaniach May i do tego May puściły emocje na zewnątrz, biedna. To jak opisywałaś jej mdlenie, to co czuła...Nie jestem wstanie opisać tego co ja czułam..
    Cieszę się, że Zayn się pojawił, że nie dotrzymał słowa i uratował ją. Taki czuły i opiekuńczy..i to coś co dostrzegła May w jego oczach.
    Kluczowa będzie jego perspektywa, strasznie nie mogę się jej doczekać. Mam kilka przemyśleń co do tego, ale się wstrzymam i poczekam.
    Jeszcze raz dziękuję, wielkie ukłony dla ciebie i twojego talentu. Buziaki xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział genialny. Mam nadzieję że tym razem faktycznie Zayn zostanie na zawsze xx
    Przepraszam, że wczoraj nie przeczytałam ale za dużo się działo xd
    Do następnego genialnego rozdziału <3
    @ lovju69

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O boże! Zapomnialabym napisać że zdjęcie Zayna takie boskie ^^
      @lovju69

      Usuń
  15. boże ryczę.....
    czytałam i czytałam zalana łzami jeszcze bardziej i prosiłam aby ten rozdział jeszcze się nie kończył....
    ale skończył...a ja nadal płaczę kurwa...
    kocham cię za to jakie emocje we mnie wyzwalasz <3
    kocham cię za postać May którą stworzyłaś, za jej wspomnienia które wywołują u mnie własne wspomnienia, tak to poplątane ale prawdziwe kurde po prostu:
    dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Zajebisty rozdział! Ta akcja z ojcem May jest taka hdhdidnxhe, jak czytalam ten moment dokładnie widziałam te wszystkie wydarzenia, i oby tak dalej! Świetnie piszesz i życze ci żeby nie zabrakło ci weny ;) z niecierpliwoscia czekam na następny ~xoxo~

    OdpowiedzUsuń