__________________________________________________________________________________
(Zayn)
_________________________________________________________________________________
- Zapanuj nad tym May.
Podnoszę wzrok z klatki piersiowej mężczyzny na jego twarz i na trafiam na lekki uśmiech. Uśmiech, którego nie widziałam cztery, może pięć dni. Brązowe oczy. Źrenice stanowią tylko dwie małe kropeczki, pozwalając mi podziwiać całe ich piękno. To nie tylko brązowy, to mieszanka wszystkich jego odcieni. Leży tutaj obok zupełnie opanowany i niemożliwie spokojny.
- Czy teraz jest moment, kiedy zmierzymy się ze wszystkim ?
Pytam go cicho, przypominając sobie jego wczorajsze słowa. Pamiętam, że dzisiaj jest dzień mojego wyjazdu i naprawdę chcę już mieć Londyn za sobą.
- Może być.
- Dlaczego złamałeś obietnicę? Miałam cię więcej nie zobaczyć.
Od razu zadaję pytanie.
- Nie planowałem tego. Wczoraj miałem spotkać się z twoim byłym szefem. Zobaczyłem cię przed budynkiem i po prostu zareagowałem.
Przyciąga mnie bliżej siebie i dopiero teraz zdaje sobie sprawę, że przez cały czas mnie trzyma. Oboje leżymy na boku przodem do siebie i dzieli nas tylko kilka centymetrów z tym, że leżę niżej od niego.
- Dlaczego się zwolniłaś ?
Przełykam ślinę. Teraz May. Odwagi.
- Wyjeżdżam z Londynu.
Odsuwam się, uwalniając z jego objęć. Jeżeli tchórze uciekają przed problemami, to mogę nazywać się tchórz, bo właśnie uciekam. Wyjeżdżam, uciekam. Siadam i przesuwam się na brzeg łóżka, gotowa wstać. Powstrzymuje mnie jego dłoń, która w ułamku sekundy zaciska się na moim nadgarstku.
- Dokąd ?
Wiem, że również siada, mimo że na niego nie patrzę.
- Jak najdalej mi się uda.
- Dlaczego ?
- Jestem problemem dla wszystkich, chcę zacząć inaczej żyć. Chcę od tego uciec, jestem wszystkim zmęczona Zayn. Czuję, że mogę nie długo już nie wytrzymać.
Gryzę się w język.
- Dla kogo jesteś problemem May ?
Odwracam się do niego, obserwując jak ściąga razem brwi.
- Dla ciebie, dla Marcela.. dla ...
- Dlaczego myślisz, że jesteś dla mnie problemem?
- Weszłam między ciebie, a Carmen. Przepraszam, ja nie widzi...
- May. Przestań !
Przerywa mi gwałtownie, obejmując moją twarz obiema dłońmi.
- Jesteś okropnie głupią kobietą.
Pochyla się, będąc na moim poziomie i nawet jeżeli nie chcę, to jestem zmuszona patrzeć w jego oczy.
- Powtarzałem ci, moje życie to nie twoja sprawa. Nie będę obarczał cię jego ciężarem, nie chcę byś się czymś przejmowała. Jestem odpowiedzialny za wszystko. Carmen na razie nie ma. Mamy przerwę w związku i to nie jest twoją winą. Po prostu nasze uczucia zawiodły, w porządku ?
Nie jest w porządku. Kiwam głową. To i tak nie ma dla mnie znaczenia, wyjeżdżam. Ściągam jego dłonie z moich policzków i opuszczam je na pościel. Odsuwam się od niego i schodzę z łóżka, podnosząc leżące obok otwartej torby spodnie. Wsadzam nogi w nogawki i naciągam je na siebie, zapinając guzik i zasuwając rozporek. Na stopy nasuwam białe... szare skarpetki i kucam przed bagażem zasuwając zamek. Jestem już spakowana od wczorajszego ranka. Ubieram brudne trampki i zawiązuję sznurowadła. Czuję dopadający mnie stres i strach związany z tym całym wyjazdem. Chcę tego i nie cofnę się przed tym, ale nie znaczy to, że brak mi wątpliwości. Nie wiem czy nie okaże się, że z piekła trafię do większego piekła. Być może już pierwszego dnia zgubię się gdzieś, albo nie przeżyję drugiego. Mogę nie znaleźć miejsca do spania, nie wspominając o pracy. Pieniądze mogą skończyć mi się lada dzień, a wtedy będę musiała żebrać. Nigdy nie zniżyłam się do tego poziomu, nawet jeżeli chodziłam kilka dni głodna, ale jeżeli nie będę miała wyjścia, będę do tego zmuszona. Mogę zostać w Londynie, mogę... ale jeżeli zostanę, może odnaleźć mnie ojciec. To nie jest tak, że muszę z nim mieszkać, jestem dorosła i nie muszę, ale przy nim tracę kontrolę nad strachem, jestem w innym świecie, nie mogę się bronić. Teraz czuję się słaba, a on może sprawić, że spadnę jeszcze niżej. Co jeżeli przyjdą mi do głowy głupie pomysły ? Osoby z problemami czasem myślą o śmierci, ja też. Nie chcę popełniać samobójstwa, ale nie wiem czy pewnego dnia będę wstanie zapanować nad tym szaleństwem wokół mnie i nie posunę się do tego. Gdzieś w środku czuję, że zaczęłam ku temu zmierzać. Wydaje mi się, że ucieczka może mnie uratować.
- Gdzie odpłynęłaś May ?
Słyszę za sobą męski głos i na sekundę odwracam się do niego. Wstaję z ziemi i podnoszę torbę. Nie wiem czy powinnam wyjść, czy może najpierw powiedzieć, że odchodzę ? Robię powolne kroki w kierunku wyjścia.
- May, naprawdę jesteś taka głupia ?
Wstaje gwałtownie z łóżka i zabiera z moich rąk torbę, odrzucając ją gwałtownie daleko za mnie.
- Nie pozwolę ci wyjechać May, nie gdzie nie znasz niczego i nie masz niczego. To nie mądre.
Karci mnie ostrym tonem i mierzy twardym spojrzeniem. Nie może mi rozkazywać i mówić co jest dobre, mądre, a co nie. Na tym świecie nic nie jest dla mnie dobre. Czuję łzę spływającą po moim policzku. Jestem zła na niego, że sprawi iż czuję się słaba, niezdolna do niczego. Muszę uciec, ale teraz jeszcze bardziej się boję.
- Nie mogę tu zostać.
Szepcze cicho i wycieram mokry policzek. Któregoś dnia skończę z płaczem. Obiecuję. Będę silna.... ale to jeszcze nie dzisiaj. Męskie ramiona zaplatają się wokół mnie i mocno trzymają.
- Jeżeli ufasz mi wystarczająco mocno, mogę zabrać cię od tego wszystkiego daleko i nie będziesz sama. Obiecuję.
- To twoja kolejna obietnica, za dużo ich składasz.
- Czy jakiejś nie dotrzymałem ?
- Tak. Miałam cię więcej nie zobaczyć.
- Złamałem ją dla ciebie. Idziesz ze mną May czy zostajesz w Londynie ? Na pewno nie pozwolę ci wyjechać.
- Obiecujesz, że nie będę sama ?
- Obiecuję, że będę.
- Nie zrobisz mi krzywydy ?
- Czemu wygadujesz takie bzdury ? Czy skrzywdziłem cię ?
Kręcę głową.
- Po prostu zaufaj mi w końcu May, bezgranicznie. Obiecuję, że będę i nie zostawię cię.
- Okej.
- Okej ?
Czuję jak jego klatka wibruję i słyszę jak się śmieje.
- Nikt nigdy nie powiedział mi okej.
- Dobrze.
Poprawiam się.
- Może być okej.
Rozluźnia swój uścisk i odchodzi w róg pokoju, podnosząc z ziemi moją torbę. Odkłada ją na łóżko i zakłada swoją marynarkę i buty.
- Chodź May, jesteś już skazana na mnie, nie ma odwrotu.
Wychodzi pierwszy z pokoju i czeka, aż dołączę.
- Dokąd mnie zabierzesz ?
- Do Nowego Jorku...
_____________________________________________________________________________________________________________
Wiem, że się spóźniłam, wiem.
I wiem, że jesteście pewnie teraz bardzo źli, ale nie miałam napisanego rozdziału i pisałam go dzisiaj naprawdę szybko.
Chciałam by był jak najszybciej, ale nie udało mi się i przepraszam.
Druga część będzie jutro.
Nie chciałam, abyś cię czekali dłużej, więc podzieliłam rozdział na części.
Nie sprawdzałam, błędów.
/Loveyoursmile
Okej :d nie masz pojęcia jak jestem podjarana tym rozdziałem. Niech w końcu ona będzie szczęśliwa zacznie żyć jeśli o mnie chodzi to nawet w NJ bo może to jest właśnie to. Wyjazd z dala od tego syfu co ją otaczał. Zayn masz u mnie plusa w końcu męska decyzja i oby May się zgodziła....ona musi z nim pojechać nie ma wyjścia. Tam zacznie swoje życie od nowa. Przemyślenia Malika boże jedyny czyżby się w niej zakochiwal. No bo jak inaczej to odebrać....wpadł jak śliwka w kompot. Nawet jeśli to jeszcze nie miłość to zależy mu na niej a to juz o czymś świadczy. Tak więc moim skromnym zdaniem ona potrzebuje jego a on jej amen :d Także May bierz życie w swoje ręce i pozwól się porwać do NJ....dziękuje za tak cudny rozdział uwielbiam Cię niecierpliwie czekam na kolejny rozdział pzdr Kinga
OdpowiedzUsuńMam pytanie....
OdpowiedzUsuńIle lat ma May bo cholera!
ZAPOMNIALAM XDD
O mój Boże :o
OdpowiedzUsuńrozdział świetny. bożeee.. no świetny ♥
dziwnie jest to, że za każdym razem próbuję wyobrazić sb May w tych brudnych ciuchach, ale nie umiem, bo ona jest taka piękna xd
jeszcze raz rozdział najlepszy ♥
Czekam więc na następną część ♥
OMG! *-* Zayn jest taki słodki ;333 Chcę takiego pod choinkę ^^ xD Zabiera ją do NY *0* Jxsejloyds! Brak słów :") Jutro (dzisiaj) postaram się napisać sensowny komentarz ;-; Do później <3
OdpowiedzUsuńPrawie bym sie do szkoly spoznila przez ciebie rozdzial super to dobrze ze zayn jej pomaga i z tego co widze to chyba jego uczucia wzgledem carmen maleja czekam na kolejny oby byl planowo
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy rozdział. Oby tak dalej. Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńboski naprawde czekam na nastepny !, codziennie wchodze i po kolka razy sprawdzam czy sie pojawil ! kocham cie ! oni musza byc razem !
OdpowiedzUsuńOmg! Świetny rozdział, myślalam,że Zayn sie nie obudzi i May wyjedzie a tu bum! Ciągle mnie zaskakujesz. Dzięki za dodanie rozdziału,i czekam na next ~xoxo~
OdpowiedzUsuńJezuuu to jest wspaniale. Ciekawe jak zareaguje na ten nowy york. Czekam na next @PModzelewska
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały :)) czekam na next
OdpowiedzUsuńTej końcówki się nie spodziewałam :) Ale strasznie się cieszę, że ją tam zabierze <3
OdpowiedzUsuńOmfg ale jetem szczesliwa! w koncu doczekalam sie rozdzialu! A jest on naprawde wspanialy jxjzjzjjzjzjJz! may zasluguje na takie zycie, czekam na nastepny :))))))
OdpowiedzUsuńnie wiem dlaczego miałabym być na Ciebie zła? Jesteś kochana najlepsza! Dziękuję Ci ;** Rozdział jest świetny, biedna May... bardzo dobrze Zayn musisz się nią zaopiekować, bo jak nie to Cię znajdę!! buziaki i do następnego :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak zaczełam piszczeć jak zobaczyłam ze jest rozdział XD UZALEŻNIŁAM SIĘ xD
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zwykle :)
niemoge doczekać się kolejnej cześci
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział, od początku do końca. Zaczyna się świetnie i tak samo się kończy. Perspektywa Zayna jak zwykle wygrywa wszystko. Niech on skończy pieprzyć o tej Carmen o ewidentnie kocha May. Sam się zdradził, że popadli z londynką w rutynę związku. Po prostu pewne rzeczy czy gesty wypada wykonywać parze. Spędzanie czasu z May, samo patrzenie na nią sprawia mu radość i prawdziwą przyjemność, nie wspominając jak bardzo jej pragnie. O czym tu dyskutować. Jeszcze kilka rozdziałów wstecz był przekonany, że ona nie jest w jego typie, nie pasuje do jego świata, a tym czasem nie potrafi się z nią rozstać, tęskni gdy jej nie ma blisko, troszczy się jak o najcenniejszy skarb. Mam nadzieję, że dotrzyma obietnicy i nie zawiedzie jej. Nowy York to wielgachne miasto, tam May na pewno sama zginie. Nadal nie wierzę, że on chce ją tam zabrać :) Nowy etap opowiadania się szykuje :)
OdpowiedzUsuńMay mimo wszystko jest bardzo silna, tyle już przetrwała. Dorze, że Zayn powstrzymał ją przed ucieczką.. Jak ona może w ogóle myśleć, że sprawia problem Marcelowi??? Posłużę się zwrotem Malika.."głupia kobieta"
Jeden z najlepszych rozdziałów, jestem pod wrażeniem:) Wspaniale piszesz!! Czekam na kolejną część, rzadko się tak zdarza, że z każdym kolejnym rozdziałem opowiadanie jest coraz bardziej ciekawsze i nie nudzi się Xx
Powodzenia, pozdrawiam i buziaki Xx
Proszę Cię jak my mogłybyśmy się na Ciebie złościć? Przecież to co dla nas robisz jest naprawdę godne podziwu, a to, że zdarzy się jakieś opóźnienie to nic strasznego, tym bardziej, że to nie jest Twoja praca tylko przyjemność, przynajmniej taką mam nadzieję ;)
OdpowiedzUsuńTo jest chyba najlepszy rozdział jaki do tej pory powstał. Uwielbiam go <3 Widzę, że uczucia Zayn'a w stosunku do May zaczynają się zmieniać. Postrzega ją i myśli o niej trochę inaczej. Czyżby zaczynał się zakochiwać w naszej May? Jego związek z Carmen chyba się rozwala i jakoś specjalnie mnie to nie smuci ;) Dobrze, że May nie udało się uciec. To jak obiecał jej, że nie będzie sama... Nigdy nie pomyślałabym, że zaproponuje jej wyjazd do NY, ale myślę, że dla May to naprawdę dobre rozwiązanie. Mam nadzieję, że się zgodzi lub ewentualnie Zayn ją tam zaciągnie ;)
Bardzo przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale wczoraj byłam już naprawdę padnięta, więc raczej nic konkretnego by z tego nie wyszło, a dzisiaj średnio było u mnie z czasem. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, byłabym naprawdę szczęśliwa i bardzo wdzięczna, gdyby udało Ci się dodać go dzisiaj :)
Buziaki :*
Doma
Lol dziewczyno piszesz zbyt zajebiste rozdziały żebym mogła być na ciebie zła :D Zresztą każdy ma swoje sprawy, to normalne xx. G E N I A L N Y R O Z D Z I A Ł :') Czekam z niecierpliwością na jutro! xo
OdpowiedzUsuń/ Emily
OdpowiedzUsuńZAYN?!
OdpowiedzUsuńCo Ty do jasnej cholery robisz?
Ogarnij się chłopie xd
Cudownyy <33
Misiaczku nie będziemy źli. Istnieje cos takiego jak życie osobiste i dobrze o tym wiemy :) co do rozdzialu kolejny wspanialy, najwspanialszy. I jak zwykle nie zgadza sie z moim wewnetrznym i jak zwykle twoj jest lepszy :D
OdpowiedzUsuńBoze Zayn... May...
Umieram.. no poprostu umieram. Dla mnie ciagle niejasna jest sytuacja z Carmen ale to dobrze bo jak czytam kolejne i kolejne zdania opisujace wspaniala wiez Zayna i May to mam takie cos... taka lampka sie zapala co sie Carmen nazywa. I dodaje to takiego czegos..
GENIALNA jestes, bede ci to powtarzac az do znudzenia
@owwo15
Zakochałam się ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam jedenkrokdonieba.blogspot.com xx
~ola
Rozdział świetny !
OdpowiedzUsuńTak się cieszę, że Zayn nie pozwolił jej wyjechać i obiecał,że się nią zaopiekuje *_*
Oni wyjeżdżają do NY ? A przecież on miał jechać z Carmen ;d Leel, cieszę się z takiego obrotu spraw ;d
Do następnego genialnego rozdziału <3
@lovju69