poniedziałek, 1 grudnia 2014

Rozdział 44

Zayn od rana chodził poddenerwowany. Cały czas odbierał telefony, po których jego złość wydawała się co raz bardziej wzrastać. Nie odzywałam się ani słowem, nie chciałam stać się ofiarą napaści słownej. Wolałam cicho siedzieć na kanapie w salonie i obserwować jak pakuje się do sporych rozmiarów walizki. Znosił rzeczy z całego apartamentu, spoglądając co jakiś czas w moim kierunku. Klnie pod nosem, rzucając koszule trzymane w dłoni na otwarty bagaż, kiedy jego telefon kolejny raz wydaje krótki dźwięk. Wyswobadza z kieszeni urządzenie i wychodzi z pomieszczenia warcząc do rozmówcy na powitanie. Podnoszę ubrania i powoli składam je w kostkę, układając na kupce pozostałych zajmujących już swoje miejsce. Mężczyzna wraca do pokoju dziennego, kiedy akurat zabieram ręce. Opadam cicho na miejsce, nie wiedząc czy nie zacznie krzyczeć. To jego rzeczy, a ja je dotykam. Podchodzi wolno i pochyla się nade mną, co dziwniejsze składa pocałunek na moim czole.
- Dziękuję.
Uśmiecha się lekko, ale złość cały czas niewyraźnie majaczy na jego twarzy, a [rzez głos przebija się napięcie.
- To były już ostatnie rzeczy.
Zapina walizkę i ściąga ją ze stołu kawowego na ziemię. Pukanie do drzwi roznosi się echem i tylko ja wydaję się być tym zaskoczona.
 Do środka za Zaynem wchodzi starszy facet, jednak nie może mieć więcej niż 45 lat.. na moje oko. Wymija Malika i wyciąga w moim kierunku dłoń, uśmiechając się szeroko.
- Mark Peters.
Ściska moją dłoń mocno, nim jeszcze zdążę ją porządnie unieść.
- May.
Piszczę cicho, zaskoczona. Wciąż przytrzymuje moją rękę. Jego dwie górne jedynki to srebrne zęby i to sprawia, że wygląda przerażająco.
- Wystarczy.
Zayn staje przy mnie.
- Przejdź my do rzeczy. Tu są klucze, wszystko jest już spakowane. Żywność, która została w lodówce proszę wyrzucić. Pieniądze za wynajem powinny być już na twoim koncie. Do godziny 16 opuścimy apartament.
Malik podaje mu klucze i kiwa głową do mężczyzny.
- To zaszczyt było pana gościć. Apartament będzie gotowy, kiedy zdecyduje się pan ponownie zawitać w Londynie.
- Moja sekretarka będzie z tobą w kontakcie.
Mężczyźni wymieniają się mocnym uściśnięciem dłoni, po czym Mark zwraca się w moją stronę z wyciągniętą ręką. Niepewnie ją chwytam i natychmiast puszczam, jednak on ma inne plany. Ściska moje palce mocno i powoli unosi moją dłoń do swoich ust.
- Obejdzie się bez.
Zayn zatrzymuje jego ruchy, zaciskając rękę na naszych. Prowadzi pana Petersa do drzwi i zamyka je za nim. Wraca do mnie i staje przede mną, górując swoim wzrostem. Patrzy na mnie uważnie, nawet nie mruga. Spuszczam głowę, najzwyczajniej w świecie zawstydzona jego przeszywającym spojrzeniem.
- Jesteś do końca spakowana ?
- Tak.
- W takim razie zapraszam panią na obiad i ostatnią przechadzkę po Londynie.
Wyciąga ku mnie dłoń, a ja bez chwili zawahania ją chwytam. Pociąga mnie lekko, ale stanowczo, przez co wstaję i obijam się o jego klatkę. Obejmuje mnie mocno w pasie i pochyla się.
- Jest pani dzisiaj nadzwyczaj wstydliwa. Piękne rumieńce, May.
Złącza nasze usta w lekkim pocałunku. Moje powieki automatycznie się zamykają i czuję to ciepło w brzuchu co podobno czują wszyscy.
Wszystko jest dobrze...

***
- Nie jesteś głodna ?
- Nie.
Odpowiadam cicho i spuszczam wzrok na chodnik, gdy wychodzimy z restauracji. Jak mogę być głodna, skoro przed chwilą zostałam zmuszona do zjedzenia całego kurczaka i wszystkiego co było z nim na talerzu.
- W takim razie teraz czas na ostatnią przechadzkę.
Wyciąga w moim kierunku zgięte ramię, waham się chwilę, ale wkładam pod nie swoje. Znikamy w tłumie, podążając przed siebie w takim samym tempie, jak wszyscy ci ludzie. Oddycham Londyńskim powietrzem i czuję się dobrze w tej chwili. Bo teraz jest dobrze, tak jak jest. Jestem tu gdzie się urodziłam, a moja przeszłość w tej chwili nie stoi mi na drodze. Jestem tu bez ogranicznika czasu. Nie wiem, która jest godzina, nie wiem ile czasu zostało. Ja się nie śpieszę. W tej chwili nie mam przed czym uciekać, nie mam też do czego biec. Jestem dzisiaj pod "opieką" Zayna i daje mu swoje pełne zaufanie. Dzisiaj pozwalam, by wywiózł mnie w nieznane. W tej krótkiej chwili nie boję się niczego i po prostu idę, oddychając. Jestem wolna. Od obowiązków, od wszystkiego. I nawet jeżeli ta chwila, zaraz, za kilka godzi przeminie, to nie przeszkadza mi to. Jestem tu i liczy się teraz.
- Dokąd idziemy ?
- Przejdziemy się Royal Parks.
- Ale to... osiem parków.
Ogromnych parków. Jestem zmęczona samą myślą o przejściu jednego.
- Zaliczymy tylko najbliższe. Nie miałem okazji się nimi przejść przez ten miesiąc. Chcę cię gdzieś zabrać, ale musisz mi dać słowo, że nie odmówisz.
- Czego ?
- Nie mogę powiedzieć. Zaryzykuj May.
- Dobrze.
Uśmiecha się szeroko i całuje mnie w głowę.
- Nauczyłaś się używać języka, naprawdę się cieszę.
Wymijamy grupkę zwiedzających i przekraczamy granicę pierwszego parku.
- Mieszkasz tu od urodzenia. Chcesz podzielić się jakąś informacją o stolicy.
Kręcę głową.
- Słowa, Myr.
- Jeżeli staniesz dokładnie w tamtym miejscu, przodem do północy, zobaczysz ukrytego między budynkami Big Bena.
Wskazałam miejsce i sama ruszyłam w jego kierunku. Obróciłam się w kierunku północy i wypatrzyłam zegar. Mężczyzna dołączył do mnie, naśladując mnie.
- Jeżeli wejdziesz na tamten most nad jeziorem, zobaczysz wschodnią stronę pałacu Buckingham i odznaczający się nad wszystkim London Eye.
- Więc prowadź.
Idę przed siebie, ciesząc się sama nie wiem z czego. Jestem szczęśliwa. Wchodzimy na drewniany most, zatrzymuję się na samym jego środku, przywierając do barierki. Ignoruję zwiedzających.
- Jest pięknie.
Mówi mi, a jego umięśnione ramie, przyciąga mnie do siebie. Całuje moją skroń i przeczesuje moje włosy jedna ręką, drugą zaciskając na barierce. Patrzę chwilę na jego profil, ale przenoszę wzrok tam gdzie on, przed nas. Słońce zachodzi i to wszystko wydaje się być jeszcze piękniejsze. Dlatego właśnie St. James's Park jest moim ulubionym. Widzę z niego wszystko to co dla mnie ważne. Mogąc to obserwować, wiem po prostu, że żyję.
- Tam jest jedna z dwóch wysp. West Island.
Wskazuję gestem dłoni.
- Tam są wiewiórki, które możesz karmić z ręki, są oswojone.
Wskazuje na prawo.
- A tam jest budka z hot-dogami, ale nie są dobre.
Wskazuję obok nas. Spoglądam na Zayna i zalewam się czerwienią, kiedy zdaje sobie sprawę, że od dłuższej chwili mi się przygląda.
- Lubię cię taką, May. Szczęśliwą.
Uśmiecha się.
- Dlaczego wcześniej nazwałeś mnie Myr, ?
- Nie można skrócić twojego imienia, ale można nazwisko.
- Będziesz tak do mnie mówił ?
- Czasami Myr.

***
- Dlaczego mnie tu zabrałeś ?
Wzrusza ramionami, wyglądając przy tym tak młodo i beztrosko.
- Dałaś słowo, że niczego nie odmówisz, a więc proszę.
Wskazuje na drzwi luksusowego domu towarowego Harvey Nichols, gdzie prawdopodobnie płacić trzeba sztabkami złota.
- Wybierz sobie co tylko chcesz.
- N-nie.. wracajmy, proszę.
- Dałaś słowo, przykro mi.
Ciągnie mnie za sobą.
- Albo sobie coś wybierzesz, albo ja ci coś wybiorę.
- Dlaczego tak bardzo chcesz mi coś kupić ?
- Kiedyś ci powiem, May. Obiecuję. Więc ?
- Nie mogę.
- W takim razie idziemy, ja coś dla ciebie znajdę.
Wpycha nas w dział z odzieżą damską. Wybiera dla mnie nowe jeansy, dwie spódnice ołówkowe i białe koszule. Nie pozwala mi się oddalić, nie pozwala mi też odezwać się. Idziemy do kas, gdzie kasjerka wydaje się wiedzieć kim jest Zayn. Jest to dziwne, jak wszyscy padają mu do nóg, tylko dlatego, że jest wysoko postawiony.
- To jeszcze nie wszystko. Proszę o parę jakiś szpilek, niech pani wybierze. Mają być wygodne i praktyczne, a do tego parę takich butów, jakie ma moja towarzyszka.
Wskazuje na moje zniszczone trampki i uśmiecha się do mnie.
- Jaki rozmiar ?
- 5.5.
Mówię cicho. Źle się z tym wszystkim czuję.

***
- Boisz się ?
Kręcę głową, spoglądając w szybę. Dookoła jest już ciemno i zaczęło padać.
- Nigdy nie leciałam samolotem, jestem ciekawa jak to jest.
W oddali widzę już lotnisko Heathrow, doskonale oświetlone. Jest godzina 19:00, a do naszego wylotu została godzina. Nie boję się lotu, jestem podekscytowana, a moje wcześniejsze zdenerwowanie na Zayna za ciuchy minęło. Parkuje pod samym wejściem i gasi samochód. Wysiada, więc idę w jego ślady. Mody chłopak podbiega do Malika i odbiera kluczyki, mówiąc, że wszystkim się zajmie. Nie rozumiem nic z tego.
- Możemy iść na odprawę.
Zayn bierze mnie za rękę i prowadzi za sobą. Czekamy chwilę, aż ogłoszą nasz lot i mijamy kolejki, naprawdę nie wiem dlaczego, idąc przez bramki. Ludzie wydają się być tym oburzeni, ale Zayn na nich nie zwraca uwagi.
- Musisz przejść przez bramki. Jeżeli zapali się zielone to dobrze. Jeżeli czerwone przeszukają cię.
Patrzę na to wszystko ze strachem w oczach.
- Nie masz torebki, masz jakąś biżuterię ?
Kręcę głową.
- Nie bój się, jestem tu.
Pcha mnie lekko na przód. Przechodzę pierwsza, obserwowana przez ochroniarzy, a później Zayn. Oboje mamy zielone. Mężczyzna odbiera z pojemnika swój zegarek i spinki od mankietów oraz nasze dokumenty, po czym kieruje nas dalej. Przechodzimy przez cały precedens i kierujemy się do samolotu. Klasa biznes, jakżeby inaczej. Nie wiele, jakieś dwadzieścia minut później samolot startuje i jedyne co mogę robić, to patrzeć na znikający pod nami Londyn.

***
- Śpij Myr. Przed nami jeszcze 6 godzin.
Kiwam głową, światła wszędzie są przygaszone i wokół panuje grobowa cisza. Słychać jedynie pracujące silniki. Opieram się o okno i zamykam oczy.
- Nie męcz się.
Gani mnie. Ciągnie mnie do siebie, obejmując ciasno ramieniem i przykrywając kocem. Odchyla lekko nasze fotele i układa pod głową poduszkę, którą dostaliśmy na samym początku lotu.
- Teraz śpij.
I tak robię. Zasypiam z nadzieją, że kiedy się obudzę, będę już w Nowym Jorku.
____________________________________________________________________________________________________________


 
Nudny, tak wiem... ale to już ostatnie spokojne chwilę.
Nie mogłam wstawić dzisiaj wcześniej rozdziału, wróciłam do domu przed dwoma godzinami i od razu zabrałam się za pisanie.
Naprawdę mi przykro, że tyle czekacie.
Była wena i musiał być zastój.
 Ostatnio pomyślałam, że muszę wymyślić nowe słowo,
bo "dziękuję" to za mało, bym mogła wam podziękować.
 
Dobranoc xxx
 
/Loveyoursmile
 
 
 




18 komentarzy:

  1. *Gwałci przycisk F5 przez ostatnie 1o minut i czeka*

    *Głęboki wdech*
    Mała, nie uważam, żeby rozdział był nudny. Jest ciekawy a bohaterzy jak zwykle jedyni w swoim rodzaju. Uwielbiam sarkastyczne uwagi May i takiego opiekuńczego Zayn'a.
    Do następnego!
    Xx
    Kiyoko

    OdpowiedzUsuń
  2. Akurat zajrzalam na bloga przed twoim napisaniem ze jest nowy rozdzial i trafilam w dziesiatke! Ten rozdzial jest ciekawy :) nie moge doczekac sie tego co wydarzy sie w nowym yorku , spotkania z Carmen . czekam na next. Dobranoc skarbie xx @PModzelewska

    OdpowiedzUsuń
  3. mówił Ci ktoś kiedyś, że jesteś niesamowita? Jeżeli nie to Ci mówię, że jesteś niesamowita :) Muszę powiedzieć, że też lubię jak May jest szczęśliwa i nie musi się czego bać! Mam nadzieję, że takie chwilę będą się częściej pojawiały :) buziaki! ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest świetny!
    Mi się baaaaaardzo podobał ten rozdział. May taka szczęśliwa była pokazując Zaynowi te wszystkie miejsca :")
    Co to znaczy "ostatnie spokojne chwile" ? Kocham Twoje niespodzianki <3
    Do następnego <3
    @lovju69

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej!
    Na samym początku bardzo dziękuję Ci za odpowiedź pod moim ostatnim komentarzem. Zrobiło mi się tak miło. Jesteś kochana :*
    Moim zdaniem rozdział wcale nie jest nudny. Jest boski! Ja uwielbiam jak jest tak słodko, wszystko się układa, a przedewszystkim jak May jest szczęśliwa, a Zayn jest taki opiekuńczy i kochany. W ogóle oni zaczęli zachowywać się tak jakby byli parą - fajnie :) Jednak z tego co widzę muszę nacieszyć się tymi dobrymi chwilami, bo niedługo czar pryśnie... Mam tylko nadzieję, że Zayn dotrzyma obietnicy i nie skrzywdzi May.
    Bardzo, bardzo dziękuję za rozdział. Jesteś po prostu nie oceniona :*
    Buziaki i do następnego <3
    Doma

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział niesamowity. wiesz co mam z reka prawda wiec bd krotki komentarz. wybacz.
    mam nadzieje tylko ze Zayn nie skrzywdzi May. a Twoje zakupy sa prawie w tym samym miejscu co u mnie na blogu hahahah xD dobre xD piszemy i mamy w podobnym czasie te same rzeczy xD hahaha xD dooobre :):)
    o kufa wlasnie zdradzilam ci co bedzie w next xD hahah ciiii nie mow nikomu xD
    chcialam jeszcze napisac ze Zayn jest tu slodki i kocham go coraz bardziej.
    weny zycze i czasu i odpoczynku AAAAAAa najwazniejsze! wiem ze piszesz tak dobrze o UK bo tam bylas i to jest piekne dziekuje ze dzielisz sie z nami tymi przezyciami. bo to co czytam u ciebie na blogu o Londynie dowiaduje sie po raz pierwszy i to jest takie piekne.
    :)
    Wielkie ogromne Dziękówka! :)
    ciao :) xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Zayn naprawdę cudnie się teraz zachowuje dba o nią troszczy się oby tak robił cały czas May zasługuje na to. Te ostatnie spokojne chwile mam nadzieję że to nic strasznego żadne kłopoty. Rozdział wcale nie jest nudny musiał taki być jak May zegna Londyn a w następnym spotkamy się z nimi juz w NY.... Uwielbiam z całego serca i niecierpliwie czekam na kolejny rozdział pzdr Kinga

    OdpowiedzUsuń
  8. Daj spokoj ten blog nie moze byc najwazniejszy skup sie na rzeczach najbardziej istotnych zwlaszcza ze zbilza sie koniec semestru i swieta nalezy myslec o najblizszych rozdzial nie jest nudny po prostu nic sie w nim zlego nie dzieje jest pozytywny i taki beztroski jakby mi Zayn chcial cos kupic to wyczyscilabym polowe sklepu ;) no nic pisz na spokojnie w wolnej chwili nastepny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny <3
    Nie mam nic więcej do powiedzenia <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana nawiązując do twojej odpowiedzi pod moim ostatnim komentarzem, to ja zawsze się tak uśmiecham jak to czytam, czuję się doceniona:) Tak musimy być ostrożne z czułościami bo mój Malik z mojej szafy też może być zazdrosny :D
    Rozdział mi się bardzo podoba. Taki opiekuńczy i troskliwy to Zayn nie był nawet w stosunku do Carmen. Jezu wiesz jak mi serce zabiło, jak przeczytałam w notce ostanie chwile spokoju..No tak spotkanie z Carmen w Nowym Jorku.. Czy to przez to Zayn był tak nerwowy?? Ha ha czyżby był zazdrosny, o to ile uwagi poświęcał May ten właściciel apartamentu??
    Kocham scenę w samolocie, gdzie Malik mówi nie męcz się i przyciąga ją do siebie :) To było naprawdę urocze:)
    A spacer po Londynie bajka, to piękne miasto, od razu powróciły wspomnienia z mojego pobytu:) Muszę koniecznie tam wrócić :) Super, ze takie ciekawostki wplatasz. May mogła się poczuć, że to ona choć raz może coś pokazać Zaynowi, być w czymś mądrzejsza:) W ogóle tak szli pod rękę, jak prawdziwa para:) totalnie mnie rozmiękczyłaś tym rozdziałem, za te nudy to dostaniesz kopniaka w tyłek:)
    Ju sobie wyobrażam jaka szczęśliwa była May oprowadzając Zayna, kurcze aż ma ścisk w żołądku, wszystko takie idealne. Liczy się tu i teraz, tylko oni i nikt inny..

    Trzymaj się i nie martw, wena powróci:) Pozdrawiam i do zobaczenia pod następnym rozdziałam Xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Aaaa uroczy rozdział! Uwielbiam twojego bloga Skarbie! xoxo Czekam na kolejną część xx / Emily

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudo normalnie!! Kocham ten blog! Zayn taki troskliwy!! Ogólnie rozdział jest zajebisty więcej momentów takich poprosze! Czekam na next i weny życze ~xoxo~

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział bardzo fajny, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Powtórzę się, jak zawsze cudowny rozdział. Wcale nie jest nudny!!! Nawet nie wiem jak mogłaś sobie coś takiego o nim pomyśleć!!! Nigdy nie napisałaś niczego nudnego!!! A teraz gdy już na cb za te brednie nakrzyczałam mogę ci powiedzieć że BARDZO CIĘ KOCHAM ZA TEN IMAGIN! <3 Zayn i May tak świetnie do siebie pasują... *-* Też chce takiego Zayna ;) Mam tylko cichą nadzieją że w tym Nowym Jorku Carmen zbyt mocno nie namąci pomiędzy nimi i że wszystko skończy się ok. Już nie mogę doczekać się kolejnej części. Życzę duuuuuuuuuuuużo weny!
    A. :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Może rozdział nie ma w sobie za wiele akcji ale jest taki spokojny i powoduje uśmiech na twarzy. Chce więcej i więcej więc czekam dalej. Kocham takiego Zayna, złego a jednocześnie idealnego, to jest to co najlepsze! Rozdział bardzo mi sie podoba lecz nie ukrywam że czekam niecierpliwie na akcje lecz mam nadzieje że była narzeczona naszego pana Z nie zrobi zamętu i będzie szczęśliwa ze swoim fagasem! haha :)

    Czekam z niecierpliwością misiu i również zapraszam do siebie - fanfiction-ups-and-downs.blogspot.com
    Pozdrawiam i całuję, Natalia x

    OdpowiedzUsuń
  16. cudne!!! kocham chwile kiedy may nie jest smutna :D pisz dalej bo już czekam na next ;) Pozdrawiam :*
    ExD

    OdpowiedzUsuń