niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 45

Otwieram oczy i mrugam powiekami kilka razy próbując nabrać ostrości. Wciąż lecimy i nie jestem wstanie stwierdzić która jest godzina. Za oknem powinno być ciemno, ale nie jest. Spoglądam w górę na Zayna, jego oczy są zamknięte, a głowa przechylona lekko w prawo, spoczywa na poduszce. Ściągam delikatnie jego ramię, którym obejmował mnie ciasno i układam jego rękę na jego odzianym w koszulę torsie. Sprawdzam godzinę na zegarku jego lewej ręki. Pierwsza w nocy. Marszczę brwi, przykrywając go kocem. To możliwe, by było tak jasno ? Opieram się łokciem o podłokietnik i spoglądam w okno. Nie widać za wiele. Pod nami postrzępione, puszyste chmury, a nad nami... nad  niebo, czyste niebo. Daleko widać okrągłe słońce. Małe, mocno świecące ponad chmurami, barwiące przestrzeń w około kolorami. Takimi jakie możemy dostrzec przy zachodzie słońca. Błękitny, pomarańczowy, różowy, czerwony.... Znajdujemy się na linii tych kolorów. Jest idealnie. Nad chmurami, nad całym światem, pod wszechświatem, na linii słońca i kolorów.
- Cofamy się w czasie, Myr.
Podskakuję na głos Zayna, blisko mojego ucha. Jest tuż przy mnie, zerkając przez moje ramię.
- Strefa czasowa, kiedy wylądujemy w Nowym Jorku będziemy pięć godzin do tyłu.
Uśmiecham się do niego szczerze. Podróżujemy w czasie.
- Uśmiechaj się częściej.
Całuje moje czoło i cofa się na swoje miejsce. Nie przestając na mnie patrzeć. Zawstydza mnie, ale nie uciekam wzrokiem.
- May, w Nowym Jorku będziesz nie pełnoletnia.
Uśmiecha się półgębkiem.
- Czyli... możesz pójść do więzienia za to..., że ty ze mną.. emmm...
- Za to, że uprawiamy seks ?
Teraz już spuszczam wzrok, jak on może mówić o tym tak łatwo, nie krępując się.
- Nie wstydź się, seks to rzecz normalna. Nie pójdę za to do więzienia. Tak naprawdę półpełnoletność uzyskuje się w wieku 18 lat. Możesz wtedy decydować za siebie, legalnie pracować, uprawiać ze mną seks, nie możesz tylko kupować i pić alkoholu. Gdy skończysz 21 lat, osiągniesz pełną pełnoletność i będziesz mogła pić.
Kiwam głową na znak, że rozumiem.
- Gdzie będę mieszkać ?
- Ze mną. Poszukamy ci jakiegoś mieszkania. Obiecuję, że wszystko się wkrótce ułoży.

Będzie dobrze, May....

***
„Pani i panowie, mówi wasz kapitan. Znajdujemy się teraz na lotnisku LaGuardia w Nowym Jorku. Temperatura na zewnątrz wynosi -10 stopni Fahrenheita, a obecna godzina to 15:10. W imieniu British Airways chciałem podziękować za wybranie naszych linii lotniczych i zapewnić, że była to olbrzymia przyjemność móc dowieść państwo bezpiecznie do celu."

Drzwi samolotu zostają zwolnione i wszyscy zaczynają opuszczać pokład. Zayn, ciągnie mnie za sobą, prowadząc powoli po schodkach w dół. Idziemy za tłumem na salę, a później skręcamy w korytarz gdzie nie ma nikogo i wychodzimy na zewnątrz. Na ruchliwy parking.
- Witaj w Nowym Jorku, Myr.
Podjeżdża do nas czarne audi SUV z przyciemnianymi szybami. Wysoki, umięśniony mężczyzna wyskakuje z niego, podbiegając do nas i otwiera tylne drzwi.
- Dzień dobry, Zayn.
- Witaj, Scoot.
Scoot? Słyszałam gdzieś to imię. Naprawdę.. słyszałam.
- To jest, May.
Mężczyzna nie odzywa się do mnie, ale kiwa głową. Jest łysy i przerażający. Zayn, nakazuje mi wsiąść do samochodu, co robię, a on za mną. Ruszamy, wyjeżdżając na ulicę, od razu wpadamy w wir setki samochodów.
- Zayn ?
Szepcze dotykając jego ręki, by ściągnąć na siebie jego uwagę.
- Zapomnieliśmy bagażu.
Mówię przerażona. Śmieje się dźwięcznie, spoglądając z rozbawieniem w oczach na mnie.
- Nie zapomnieliśmy. Nasz bagaż zostanie nam dostarczony później.
Skąd mogłam wiedzieć. Nie codziennie leci się do Nowego Jorku i nie codziennie twój bagaż jedzie osobnym samochodem. Jakby był taki duży.

***
Mija nie wiele czasu, jak zajeżdżamy pod wysokościowiec tak wielki, że nie mogę dojrzeć jego końca. Zayn prosi Scoota, by przyszedł do niego za chwilę i prowadzi mnie do dwu skrzydłowych drzwi. Lobby w środku jest małe, ale za to pływa w marmurze i luksusie.
- Dzień dobry, panie Malik.
Za lady wychodzi starszy mężczyzna, uśmiechając się promiennie.
- Dzień dobry, Clark. To jest, May. Ma pełne prawo dostępu do mojego apartamentu. Będzie tu mieszkać przez najbliższy czas.
- Tak, sir. Całą korespondencję dostarczyłem panu Scoot'owi, jak sobie pan życzył.
- Dziękuję. Spodziewam się jego za chwilę.
Zayn pociągnął mnie do windy i wpisał jakiś kod. Maszyna ruszyła, a na panelu zaczęły wyświetlać się cyfry. 1.2.3.4...7...10..25..31..46...58...64..67.
- To nie jest ostatnie piętro, ale i tak nie polecam schodów.
- Ile jest tu pięter ?
- 72.
Jasne, pewnie dlatego nie widziałam końca budynku.
Winda rozsuwa się, a przed nami ukazuje się malutka przestrzeń z drewnianymi drzwiami. Mężczyzna odklucza je i pozwala mi wejść pierwszej.
- Wiataj w twoim nowym tymczasowym domu.
Uśmiecham się na widok ogromnej przestrzeni. Ten apartament całkowicie różni się od tego w Londynie i mam wrażenie, że to tutaj tkwi prawdziwy Zayn. Nowy, prawdziwy Zayn. Ten, którego jeszcze nie do końca znam. Którego poznam. Kolorystyka w żadnym wypadku nie jest chłodna, jak to kojarzy się z milionerami. Czarny i biały. Tutaj jest przyjaźnie, miło. Ciepłe kremowe kolory na wszystkich ścianach i jasny ogromy narożnik, też w odcieniach kremowych. Nie wielka drewniana w ciemnych kolorach komoda i ława. Naprawdę jest tu przytulnie. Mimo wielkiej ilość nie zajętych metrów kwadratowych jest tu cudownie. Podłoga pokryta jest wielkimi białymi kaflami, a na ścianie wisi jedno jedyne zdjęcie w ramce i dam sobie rękę uciąć, że to jego rodzina.
- May ?
Odwracam się, zauważając Scoota przy Zaynie.
- Muszę coś załatwić. Będę w biurze, znajdziesz je, gdybyś czegoś potrzebowała, jestem pewny. Pozwiedzaj mieszkanie. Podobno kobiety lubią bawić się w odkrywców.
Śmieje się. Co proszę ? Znika mi z oczu, oboje znikają mi z oczu. Marszczę czoło w konsternacji, przysięgam, że gdzieś to imię słyszałam. Podchodzę do przeszklonej ściany budynku, wpatrując się w miasto pode mną. Jesteśmy naprawdę wysoko. I widzę stąd wszystko. Nie wiem tylko jak to "wszystko" się nazywa. Scoot. Scoot. Scoot. "Śmierć albo życie". Wstrzymuję powietrze, kiedy tamte słowa odświeżają się w mojej pamięci. Zayn rozmawiał z nim przez telefon. Kim jest ten facet do cholery ? Opieram się czołem o szybę. Słońce zaczyna chylić się po woli ku zachodowi. Zamykam oczy i wypuszczam wszystko powietrze z płuc. Zatracam się w ciszy. W pomieszczeniu jest przyjemnie ciepło, nigdy tak nie było u mnie w mieszkaniu.
- Dlaczego nie oglądasz apartamentu ?
Podskakuję wystraszona. Umięśnione ramiona owijają się wokół mojego ciała i odciągają delikatnie od szyby. Wzruszam ramionami i podnoszę powieki.
- Malutka May, trzeba cię za rączkę oprowadzać.
Chichocze z tyłu za mną, biorąc mnie za rękę.
- Jesteś głodna ?
- Nie.
- W takim razie coś zjemy. Doskonale wiem, kiedy kłamiesz, Myr.
Prowadzi mnie przez mieszkanie, wzdłuż szklanej ściany do kuchni otwartej na jadalnie, a może to jedno pomieszczenie ? Jest tak ogromne, że nie wiem. Ziemię pokrywają wielkie białe kafle, te same co w salonie i chyba całym mieszkaniu. Fronty szafek i wszystkich kuchennych mebli są w odcieniu kości słoniowej, a blat czarny. Do tego wyspa kuchenna tak samo skonstruowana. Niewielki odstęp i przed wyspą wielki stół z ciemnego drewna, wszystkie krzesła są starannie dostawione. Och i jeszcze przed stołem jest oszklona ściana, wzdłuż której podążaliśmy. Założę się, że wszystkie zewnętrzne ściany budynku są ze szkła. Podoba mi się.
- Na co masz ochotę ?
Wzruszam ramionami.
- May, czy mam znowu znaleźć twój język ? Proszę rozmawiaj ze mną.
- Przepraszam. Zjem kanapkę z serem.
- Kanapkę z serem ? To jest dobre ?
Patrzę na niego, nie wiedząc, czy powinnam płakać, czy śmiać się.
- Nie jadasz kanapek z serem ?
- Jadam tylko pełno wartościowe posiłki. Jeżeli dodam do tego warzywa i jakieś mięso zjesz ?
Potakuję.
- W porządku.
Odwraca się do mnie plecami i wyciąga coś z zabudowanej lodówki. To musi być lodówka, bo jest tam jedzenie.
- Zayn ?
- Tak ?
- Kim jest Scoot ?
- Mój współpracownik. Jest ze mną od samego początku. Prowadzimy razem, niektóre interesy. Właściwie to jest trochę, jak mój ochroniarz.
Jest przerażający. I straszny. I przerażający.
- Proszę.
Stawia przede mną na talerzu pierwsze kanapki i wraca do robienia następnych. Co ja mówię to nie są kanapki, to nie jest chleb. To jest chyba bagietka z ziarnami.
- Lubisz gotować ?
- Nienawidzę, jak większość facetów. Co nie znaczy, że nie umiem. Prawda jest taka, że każdy mężczyzna umie gotować, kiedy nie ma co zjeść.
- Więc dla czego dla mnie gotujesz ?
- Bo jesteś tego warta.
Robię się czerwona, wiem, że tak jest, czuję jak moje policzki płoną i cała twarz.
- Pokarzę ci jutro miasto i gdzie pracuję, gdybyś mnie potrzebowała. Nie będę mógł z tobą spędzać całych dni.
- W porządku.
- Teraz jedz i oprowadzę cię za rączkę, malutka May, po mieszkaniu.
Ponownie chichocze przy wypowiadaniu tych słów, jakby sprawiały mu, aż tak wielką radość.
- Zayn ?
Oboje obracamy się w lewo, gdzie w progu stoi Carmen.
- Miałaś być jutro, stało się coś ?
Jestem pod ostrzałem, jej chłodnego spojrzenia. Nie mogła się mnie tu spodziewać.
- Kochanie, możemy porozmawiać ? Na osobności.
Uśmiecha się miło. Zayn kładzie dłoń u dołu jej pleców i wyprowadza ją z pomieszczenia, zostawiając mnie samą bez słowa.
Czemu moje serce znowu boli ? Może dlatego, że zaczęłam już uważać, iż Zayn przynależy do mnie.
_____________________________________________________________________________________________________________

 
Nie sprawdzałam rozdziału, ale mam nadzieję, że nie ma za dużo literówek.
Jak czas mi pozwoli za pisanie kolejnego rozdziału zabiorę się jutro.
Miłej noc kochane xxx
I dziękuję.  
 
/Loveyoursmile

22 komentarze:

  1. Rozdział świetny ! <3
    No brak mi słów na końcówkę...Zayn powinien coś powiedzieć May, albo chociaż nie dotykać Carmen. Eh, faceci.
    Ciekawi mnie czy May zna Scoota czy nie, bo tak bardzo się go bała.
    Do następnego genialnego rozdziału <3
    @lovju69
    P.S. Gif Zayna to życie >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg! Świetne! Kocham ten rozdział! Ale miałam przeczucie żeby wejsc na bloga,i paczem a tu nowy rozdział! Co to za Scoot? Czy May go zna? Ale mnie ta Carmen wkurzyła ugh! Przychodzi i sie cieszy psując taką chwile! A reakcja Zayna!? Dlaczego wyszedł bez złowa co sie dzieja!? Czekam na next z niecierpliwoscią ~xoxo~

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG !
    Carmen.... Shit. Fuck. Biedna May. Musi się czuć głupio i jej napewno przykro, że Zayn nie jest jej. Cholera w ciezkiej sytauacji postawil ją Zayn, jako "kochanki". Cholera cholera cholera.
    Biedna May.
    Rozdział jest kapitalny i jestem pod wielkim wrazeniem, że masz tyle pomyslow na rozdzialy w tak krotkim czasie... jestes naprawde zdolna:)
    weny zycze :):) xx
    @ZaynakaPirate

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, niesamowity i w ogóle oh i ah :) Nie mogę się doczekać co dalej wyjdzie z tą Carmen :) Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Shit! Carmen wiedziałam, że wszystko zepsujesz!!!! Po jaką cholerę on do niej mówi kochanie?? Zayn nie spieprz sprawy i dotrzymaj obietnicy danej May...
    A było tak pięknie..Kurczę to było naprawdę super, jak powiedział, że jest warta by dla niej gotował :)
    Świetnie ci wyszedł ten rozdział, powiedziałabym nawet, że bardzo profesjonalnie :) Opisujesz każdy szczegół i detal, łatwo sobie wszystko wyobrazić, jesteś genialną pisarką.
    Mam tylko nadzieję, że Malik zachowa się jak facet i nie będzie ciągnął na 2 fronty tylko rozstanie się przyzwoicie z Carmen. W sumie to on jest dziwny, zachowuje spokój jakby się nic nie działo. Tylko biedna May się przywiązuje do niego, angażuje i chyba zaczyna coś czuć do niego...Przyszły rozdział rozstrzygnie chyba niektóre kwestie i na pewno będzie bardzo ciekawy :)
    Buziaki i pozdrawiam Xx

    OdpowiedzUsuń
  6. O boże no po co ona tam przylazla niech wraca do tego kolesia co go kocha czy coś bo odnosze wrażenie że niezły numer z tej Carmen....a było tak milo Zayn jest taki miły czuły opiekuńczy i w ogóle. Takie mam wrażenia że próbuje wprowadzić May w dorosłe życie nauczyć ją tego jak funkcjonować w świecie. Tak strasznie bym chciała żeby Mayer była szczęśliwa bo zasługuje na to jak nikt a zdecydowanie Zayn może jej to dać :-) niech się pozbędzie tej całej Carmen bo ona tylko miesza ona nie kocha Zayna bo gdyby tak było nie myślała by o innym facecie....niech Malik dotrzyma obietnicy i nie da jej skrzywdzić nikomu i sam tez nie może tego zrobić. Obiecał.....Uwielbiam Cię i Twoje ff uzaleznilaś mnie :d nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :-) pzdr Kinga

    OdpowiedzUsuń
  7. O mój boże... Carmen...
    No nie... dlaczego musiała przyjechać wcześniej no... lubię kiedy Malik i May są ze sobą.. zwłaszcza kiedy Zayn lekko się z niej naśmiewa haha "Malutka May"
    ogólnie rozdział jest genialny >>>>
    oh... i tak bardzo chcę żeby Carmen ponownie gdzieś zniknęła... obojętnie gdzie... serio..
    cieszę się że mieszkanie podoba się May.. będzie się tam dobrze czuła... super bo zasługuje w końcu na coś innego niż jej stare mieszkanie w Londynie...
    ugh... mam nadzieję że Malik będzie się nią dobrze opiekował... no i że nie zawiedzie jej...
    Dziękuję za to że piszesz... wiesz że to jest genialne prawda???
    Pozdrawiam
    Mrs.Horan

    OdpowiedzUsuń
  8. Boze po co ta Carmen sie wpierdziela niech zniknie ciesze sie ze Zayn tak pomaga May sa uroczy czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  9. Niesamowity jest fakt, ze jeszcze nigdy żadne opowiadanie mnie sie tak bardzo nie podobało jak to! Jest bardzo dobrze prowadzone, regularnie, rzadko zdarzają sie błędy, jest logiczne w pełni co az mnie dziwi, bo zawsze jak cos czytałam na blogach to dziewczyny z tym miały duzy problem. Nie ma dretwych dialogów, ktore nie prowadzą do niczego. Serio gratulacje! ;) to jest jedyne opowiadania, na którego następne rozdziały czekam z utesknieniem. Jest jak dobry serial ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. i po cholere Carmen przyszła? Nie może zostać tak jak jest, tylko oczywiście z czasem by było jeszcze piękniej, May zaczęła by się uśmiechać i poczuła by się w końcu bezpieczna? Kochana mówiłam Ci chyba już, że Cię uwielbiam, ale powiem Ci to jeszcze raz UWIELBIAM CIĘ!!! :***

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten rozdział jest boski *-* Chociaż trochę mało się dzieje a może mi się tylko tak wydaje... Nie ważne mam nadzieję że szybko dodasz kolejny. Nie mogę się doczekać :-*
    A.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham Cię <3 i tego bloga :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeju serio? Miałam nadzieję, że będą razem, Zayn jest niemożliwy! Cudny rozdział, jak zawsze czekam na kolejny :) x Masz talent Skarbie xoxo / Emily

    OdpowiedzUsuń
  14. Zaraz Ci przywalę w ryj Mlik!!! Mówię całkiem serio. Jeśli nic nie zrobisz następnym rozdziale to patelnie zamienię na groźniejszą broń. Módl się, bo znajdę, dorwę i zadźgam patelnią. No mam nadzieje, że się rozumiemy.
    WENY Moja Droga. Z niecierpliwością czekam na next. ;)
    Proszę luknij do mnie: merc-story.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Cześć jestem tu nowa ale rozdział świetny nic tylko pogratulować talentu. Z niecierpliwością czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  16. Było tak cudownie, że zapomniałam o Carmen xd o tu takie BOOM xD I moja myśl: "No tak... Carmen żyje" xd hahaha xD
    Cudowny jak zawsze <333

    OdpowiedzUsuń
  17. Wspaniałe kochanie xx nie mam siły na napisanie dluzszego komentarza , przepraszam @PModzelewska

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej! Przepraszam, że komentuję dopiero dzisiaj, ale byłam trochę zalatana i całkiem zapomniałam, że miałam napisać komentarz :(
    Rozdział jak zawsze super :) Ta ich rozmowa w samolocie była świetna. Tak się zastanawiam co Zayn i ten Scoot kombinują, ale coś mi się wydaje, że to nie jest nic miłego ani legalnego :/ Jak Malik się poświęcił i ugotował coś dla May i jeszcze jak powiedział, że to dlatego, że jest tego warta... To było takie kochane z jego strony :) Kurcze, ta Carmen niby nic złego nie zrobiła, a po prostu tak jej nie lubię i czuję do niej taką niechęć, jakby co najmniej kogoś zabiła... Zachowanie Zayn'a okropnie mi się nie podoba, przecież sam mówił, że między nim, a Carmen praktycznie nic już nie ma. Nie ogarniam tego człowieka, ale mam nadzieję, że te jego różne tajemnice powoli będą wychodzić na jaw i może wtedy chociaż trochę uda mi się go zrozumieć ;) Oby tylko nie wyrządził krzywdy May i dotrzymał obietnicy, no i może mógłby pogonić Carmen ;D
    Bardzo dziękuję za rozdział i życzę weny :)
    Buziaki i do następnego :*
    Doma

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy można spodziewać się następnego rozdział u? ����������

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już mam prawie skończony :) dzisiaj ewentualnie jutro będzie :)

      Usuń